Pogorszenie globalnych nastrojów, które wywołało przecenę na głównych rynkach finansowych, wpłynęło bezpośrednio na giełdy krajów wschodzących. Żaden parkiet nie odparł presji, którą wywołały obawy o kolejne podwyżki stóp procentowych w Chinach, nie najlepsze wyniki największych amerykańskich banków i determinacja prezydenta USA Baracka Obamy we wprowadzeniu wobec banków utrudnień w podejmowaniu ryzykownych transakcji. Indeks MSCI Emerging Markets pokazujący zachowanie 22 giełd tzw. rynków rozwijających obniżył się w minionym tygodniu o 4,6 proc., do 963,85 pkt, czyli najniższego poziomu od 22 grudnia 2009 r. Jednocześnie był to największy tygodniowy spadek od końca października ubiegłego roku.

Najmocniej ucierpiały giełdy azjatyckie i krajów Ameryki Płd. Tam przecena rozpoczęła się już we wtorek. Wśród giełd naszego regionu najgorzej wypadły parkiety na Węgrzech i w Rumunii, gdzie tygodniowy spadek przekroczył 4 pkt proc. Najdłużej opierała się warszawska giełda, gdzie kiepskie nastroje zawitały dopiero w czwartek. GPW w ciągu tygodnia straciła jedynie 1,4 proc., co na tle regionu było drugim najlepszym wynikiem. Najmniejsze powody do zmartwień mieli inwestorzy z Czech. Notowane w Pradze spółki z indeksu PX50 straciły tylko 0,2 proc.

Profesor Nouriel Roubini z University of New York, który przewidział obecny kryzys, ocenia, że „nieudane próby zahamowania nieracjonalnego wzrostu akcji rynków wschodzących i luzowanie polityki monetarnej wielu krajów mogą wywołać znaczną korektę cen akcji”.