W Polsce praktycznie wszystkie kredyty długoterminowe (mieszkaniowe i korporacyjne) udzielane są w oparciu o zmienną stopę procentową. Istotą kredytu opartego na zmiennej stopie procentowej jest redukcja ryzyka rynkowego (ryzyka stopy procentowej) dla kredytodawcy. Podstawę do określenia rynkowej ceny kredytu w złotych stanowi WIBOR, który z założenia jest stawką transakcyjną, wyznaczaną codziennie na podstawie kwotowań 15 największych polskich banków.
Do momentu upadku Lehman Brothers WIBOR stanowił dobre odzwierciedlenie rynkowej ceny pozyskiwania pieniądza przez banki. Od końca 2008 r. stawka referencyjna dla kredytów o zmiennym oprocentowaniu stała się fikcją, a to oznacza, że tzw. rynkowe ceny kredytów bazują na nierynkowej podstawie.
[srodtytul]Niepewność nie znika[/srodtytul]
Od końca 2008 r. WIBOR 3M jest niższy od średniego oprocentowania depozytów, co mogłoby sugerować, że banki sprzedają pieniądz taniej, niż go pozyskują. Z taką irracjonalnością można było się spotkać tylko w gospodarce centralnie planowanej, gdy rynek nie istniał, a ceny ustalane były urzędowo. Czy teraz jest podobnie? Rynek po prostu sobie nie ufa i banki nie chcą pożyczać sobie pieniędzy. Nie należy się dziwić, że banki nie chcą odnawiać umów kredytowych na dotychczasowych warunkach i że cena kredytu wzrosła. Podpisując umowy kredytowe oparte na stawce WIBOR 3M, banki działają w warunkach niepewności. Co można zrobić w tej sytuacji?
[wyimek]Relacja kredytów hipotecznych do PKB jest w Polsce 2,5-krotnie niższa niż średnio w UE[/wyimek]