Uzgodniony podczas weekendu pakiet pomocy dla państw strefy euro przeżywających kłopoty, sięgający 750 mld euro, wywołał euforię na światowych rynkach finansowych. W cenie znalazły się wyprzedawane w ubiegłym tygodniu akcje i waluty krajów wschodzących.
W ocenie części ekonomistów tak gwałtowna reakcja może wynikać z faktu, że program pomocowy znacznie przekracza kwoty, jakie w ciągu najbliższych lat potrzebować będą Hiszpania, Portugalia i Irlandia na finansowanie swojego zadłużenia.
Ogólnoświatowy entuzjazm udzielił się także graczom w Warszawie. Ceny akcji największych firm wzrosły średnio o 5,19 proc. W historii GPW tylko osiem razy się zdarzyło, że dzienny wzrost indeksu był wyższy. Ostatnio sytuacja taka miała miejsce w lipcu 2005 roku (indeks zyskał wtedy 5,3 proc.).
Mocno podrożał też złoty. Reakcja inwestorów była wprawdzie gwałtowna, ale nie powszechna. Dość powiedzieć, że wczoraj właściciela zmieniły akcje za 1,36 mld zł. W ubiegłym, spadkowym, tygodniu średnio w ciągu sesji w obrocie znajdowały się akcje za 1,8 mld zł. To może sugerować, że spora grupa inwestorów postanowiła pozostać poza rynkiem, czekając na dalszy rozwój wypadków.
Jednym z liderów zwyżek w Warszawie były papiery włoskiego UniCreditu. Kurs banku wzrósł o 15 proc., czyli mniej więcej tyle, ile zyskał indeks grupujący zachodnioeuropejskie banki. W dół poszły akcje tylko 31 firm, ale obrót ich papierami był znikomy. Jedyną spółką spośród tych, których kursy spadły, na której zanotowano jako taki obrót, był NFI Empik.