Nowe konta pozwalają na więcej niż konta tradycyjne

Aby przyciągnąć klientów, banki proponują im coraz atrakcyjniejsze warunki prowadzenia ROR. W efekcie coraz łatwiej jest uniknąć opłat za rachunek

Publikacja: 09.09.2010 04:10

Nowe konta pozwalają na więcej niż konta tradycyjne

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gojarski

Większość klientów korzysta z kont osobistych założonych co najmniej kilka lat temu. I wciąż płaci bankowi kilka – kilkanaście złotych miesięcznie. To błąd. Zmieniając bank lub przynajmniej rodzaj rachunku, można dużo zyskać.

Wiele banków wprowadziło w ostatnim czasie do oferty nowe, znacznie atrakcyjniejsze konta. Zwykle są to rachunki internetowe, z bardzo wysokimi opłatami za operacje wykonywane w placówkach. Innym ograniczeniem jest to, że niekiedy nie da się ich otworzyć inaczej, niż wypełniając interaktywny formularz na stronie WWW banku. Jednak dostęp do Internetu jest dziś na tyle powszechny, że dla większości klientów nie będzie to żadnym problemem.

Decydując się na konto nowego typu można i zaoszczędzić i zapewnić sobie korzystanie z usług niedostępnych dla posiadaczy tradycyjnych rachunków. Może to być np. bezprowizyjny dostęp do całej krajowej sieci bankomatów, zwrot części kwot wydawanych kartą przypisaną do rachunku, możliwość szybszego płacenia w sklepie lub nawet sięgnięcia po nieoprocentowany kredyt.

Niestety, nie ma banku, który oferowałby wszystkie te bonusy.

[srodtytul]Bankomaty za darmo[/srodtytul]

Bezprowizyjny dostęp do całej krajowej sieci bankomatów to najbardziej charakterystyczna cecha rachunków, które pojawiały się w ofercie banków w ostatnich miesiącach. Ich wysyp zbiegł się z mocnym obniżeniem stawek interchange dla transakcji bankomatowych (płaconych właścicielowi maszyny przez bank, który wydał kartę użytą do wypłaty). Pierwsze z propozycją takich kont wystąpiły małe banki. Później ich śladem poszły instytucje średniej wielkości.

[wyimek] [b]Zobacz też: [/b][link=http://grafik.rp.pl/grafika2/548483]Oprocentowanie depozytów złotowych i kredytów w ROR (w skali roku)[/link][/wyimek]

Ta bardzo wygodna usługa pierwotnie była oferowana tylko najzamożniejszym klientom. Dziś bezprowizyjne wypłaty są oferowane posiadaczom najtańszych kont z oferty banku. Bywa, że rachunki takie są nawet darmowe (albo stają się bezpłatne po spełnieniu stosunkowo prostego warunku).

Tak jest na przykład w Deutsche Banku. Wystarczy tam użyć karty raz w miesiącu, by korzystać z usług tej instytucji bez opłat.

[wyimek]60 zł - tyle miesięcznie zwróci BOŚ bardzo aktywnemu użytkownikowi konta [/wyimek]

Konto w Nordea Banku staje się darmowe, gdy klient zasila je kwotą 1,5 tys. zł miesięcznie (a więc w praktyce przelewa wynagrodzenie). W innych bankach trzeba liczyć się z wydatkiem kilku złotych miesięcznie, pobieranych albo jako opłata za konto, albo za kartę. Nietypowo zostało to rozwiązane w mBanku. Bezprowizyjny dostęp do bankomatów to opcja, którą za 5 zł miesięcznie można dokupić do bezpłatnego w podstawowej wersji rachunku.

Część banków nie pobiera opłat za korzystanie z bankomatów w Polsce. Inne rozszerzają tę opcję także o wypłaty za granicą. Ta dodatkowa możliwość ma jednak mniejsze znaczenie. Przy zagranicznych wypłatach podstawowym źródłem zarobku banku jest nie prowizja, tylko zysk z przeliczenia kwoty transakcji z miejscowej waluty na złote. Nie da się więc powiedzieć, która oferta jest najkorzystniejsza bez szczegółowej analizy zasad rozliczania transakcji.

[srodtytul]Zwrot opłat dla aktywnych[/srodtytul]

Gdy klient płaci kartą w sklepie, bank, który ją wydał, na tym zarabia. Dlatego część instytucji, by zachęcić klientów do wykonywania operacji bezgotówkowych, dzieli się z nimi zarobionymi pieniędzmi.

Najkorzystniej jest, gdy taką funkcję ma karta kredytowa. Wtedy nie dość, że do klienta wraca część wydanych kwot, to dodatkowo może on płacić pieniędzmi banku, gdy jego własne pracują np. na koncie oszczędnościowym. Daje to wymierne korzyści finansowe (patrz ramka).

Dla banków jest to jednak dość kosztowne rozwiązanie. Dlatego te mniej hojne oddają klientom 1 proc. sum wydanych kartą do ROR. W Alior Banku i BZ WBK zwrot nie jest limitowany kwotowo. Natomiast Millennium zwraca w ciągu roku nie więcej niż 760 zł. Jednak ten przywilej dotyczy tylko posiadaczy wybranych typów rachunków.

Niestandardowy pomysł na pozyskanie klientów ma BOŚ. Posiadacze nowego typu konta w tym banku również otrzymują zwrot 1 proc. kwot wydanych kartą, ale bank premiuje ich również za wykonywane przelewy i stałe zlecenia (1 zł za każdą płatność, ale nie więcej niż 10 zł miesięcznie) oraz za polecenia zapłaty (3 zł za operację, maksymalnie 15 zł miesięcznie). Umiarkowana aktywność wystarczy, by wszystkie opisane tu konta zarabiały na siebie.

[srodtytul]Kredyt bez odsetek[/srodtytul]

Znacznie rzadziej banki rezygnują z opłat za zaciągnięcie kredytu w rachunku. Jednak i takich ofert powoli przybywa. Od dawna rozwiązanie takie proponuje Citi Handlowy. Kilka tygodni temu wprowadził je Lukas Bank. Teraz przymierza się Raiffeisen Bank.

Oczywiście kredyt jest darmowy w ograniczonym zakresie. W Citi Handlowym ujemne saldo w rachunku może się utrzymywać nie dłużej niż przez siedem dowolnie wybranych dni w miesiącu kalendarzowym. Lukas Bank jest nieco bardziej restrykcyjny. Tu na minusie można być nie dłużej niż przez siedem dni w miesiącu, ale dodatkowo muszą to być kolejne dni. Oba banki równie surowo karzą za przekroczenie terminu. Jeśli debet utrzymuje się przez osiem dni, odsetki płaci się za cały ten okres, a nie tylko za jeden dzień ponad dozwolony okres. Jednak i tak dla osób, którym tuż przed wypłatą zaczyna brakować wolnych środków, jest to bardzo użyteczne rozwiązanie.

Trzeba też pamiętać, że nawet gdy klient korzysta z kredytu tak, by nie płacić odsetek, poniesie stałą, roczną opłatę za jego przyznanie (w pierwszym roku) i odnowienie (w kolejnych).

[srodtytul]Mniej typowy plastik[/srodtytul]

Do rachunków coraz częściej wydawane są, zwykle opcjonalnie, karty przystosowane do wykonywania płatności zbliżeniowych. Karta taka jest wyposażona w pasek magnetyczny oraz mikroprocesor. Można jej używać w zwykły sposób w bankomacie i w terminalu POS. Gdy terminal jest wyposażony w dodatkowy moduł do płatności zbliżeniowych, kartą tą można zapłacić niewielką sumę (do 50 zł), po prostu zbliżając ją do terminalu. Nie trzeba jej umieszczać w szczelinie urządzenia ani przeciągać przez czytnik. Nie jest też wymagane zatwierdzanie transakcji podpisem ani kodem PIN. Wszystko to powoduje, że operacja trwa znacznie krócej niż tradycyjna płatność.

Dziś jest to ciekawa, ale ciągle mało przydatna nowość, bo terminali zbliżeniowych brakuje. Jednak wiele wskazuje na to, że karty z funkcją płatności zbliżeniowych już wkrótce staną się standardem i trafią do rąk posiadaczy wszystkich rachunków, także tych tradycyjnych.

[ramka][srodtytul]Warto płacić kartą kredytową[/srodtytul]

>> Jeżeli posiadacz ROR ze zwrotem 1 proc. kwoty wydanej kartą wyda w sklepie 1 tys., bank zwróci mu 10 zł. Jeśli jednak tej samej płatności dokona kartą kredytową z podobną funkcjonalnością, a swoje pieniądze zdeponuje na koncie oszczędnościowym, zyska więcej. Oprócz 10 zł zwróconych przez bank zarobi też odsetki od oszczędności liczone od dnia dokonania transakcji do daty spłaty zadłużenia.

>> Jeśli przyjmiemy, że transakcja kartą – o wartości 1 tys. zł – była wykonana na początku okresu rozliczeniowego, zyskiem klienta będzie oprocentowanie za około 50 dni. Jeśli te pieniądze trafią na konto oszczędnościowe z odsetkami 5 proc. w skali roku, to po odliczeniu podatku Belki przyniosą prawie 6 zł zarobku. Płatność kartą kredytową w połowie cyklu rozliczeniowego oznacza, że oszczędności będą pracowały około 35 dni, a posiadacz karty zarobi dodatkowo niecałe 4 zł netto.

>> Używanie karty kredytowej opłaca się więc bardziej, jednak pod warunkiem, że jej posiadacz zapracuje na zwolnienie z rocznej opłaty za plastik. Zwykle mogą na to liczyć osoby, które w ciągu roku zapłacą w sklepach (operacje bezgotówkowe) 12 – 18 tys. zł, czyli 1 – 1,5 tys. zł miesięcznie.

Gdy ten warunek nie zostanie spełniony, bank pobierze dodatkowo 60 – 80 zł rocznej opłaty za kartę. W tej sytuacji korzystniej będzie z niej zrezygnować i posługiwać się w sklepie kartą debetową.

— pc[/ramka]

Większość klientów korzysta z kont osobistych założonych co najmniej kilka lat temu. I wciąż płaci bankowi kilka – kilkanaście złotych miesięcznie. To błąd. Zmieniając bank lub przynajmniej rodzaj rachunku, można dużo zyskać.

Wiele banków wprowadziło w ostatnim czasie do oferty nowe, znacznie atrakcyjniejsze konta. Zwykle są to rachunki internetowe, z bardzo wysokimi opłatami za operacje wykonywane w placówkach. Innym ograniczeniem jest to, że niekiedy nie da się ich otworzyć inaczej, niż wypełniając interaktywny formularz na stronie WWW banku. Jednak dostęp do Internetu jest dziś na tyle powszechny, że dla większości klientów nie będzie to żadnym problemem.

Pozostało 91% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy