Ponad 1200 etatów, czyli 7,5 proc. wszystkich stanowisk zredukuje [b]Everything Everywhere[/b] (EE) - spółka [i]joint-venture[/i], która przejęła brytyjskie operacje [b]Orange[/b] i [b]T-Mobile[/b]. Na obecnym etapie cięcia zatrudnienia obejmują przede wszystkim operacyjne zaplecze firmy, obsługę centrali i średni [i]management[/i] obu firm – wszystkie dublujące się w obu firmach funkcje. Zarząd połączonych firm podkreślił, że nie ma planów zwolnień w pionach związanych bezpośrednio ze sprzedażą i obsługą klienta – pośród pracowników naziemnej sieci handlowej i w telefonicznach centrach obsługi.

Spółka sprytnie wybrała moment na podanie tych informacji do publicznej wiadomości. W ubiegłym tygodniu bowiem opublikowała – nie najlepsze - wyniki drugiego kwartału 2010. Przychody EE (1,7 mld funtów) spadły w tym czasie o 5 proc., a wynik EBITDA 18,5 proc. Chociaż w oczach opinii publicznej redukcja zatrudnienia mogła się wydawać bieżącą koniecznością, to przecież była jedym z strategicznych filarów połączenia obu firm.

W ubiegłym roku specjaliści szacowali, że z pracą w połączonym koncernie będzie się musiało pożegnać 5-10 proc. zatrudnionych, czyli 1-2 tys. osób. Te szacunki były mocno zaniżone. Warto zwrócić uwagę, że EE komunikuje dzisiaj, po raz pierwszy, duże redukcje zatrudnienia, a przecież w porównaniu do łącznych sił obu firm w połowie zeszłego roku (T-Mobile 6,5 tys. osób, Orange – 12 tys. osób) zespół już zdążył się zmniejszyć o 2-3 tys. osób. Nie na darmo w ubiegłym roku trzeźwiejsi obserwatorzy szacowali, że łączna redukcja zatrudnienia wyniesie co najmniej 5 tys. osób, czyli ponad 25 proc. wszystkich zatrudnionych. Operacja z pewnością jest dla obu spółek bolesna i raczej nie przysparza im popularności pośród brytyjskich klientów. Dlatego prowadzona jest po cichu.

Redukcje kosztów sa konieczne, jeżeli spółka chce zrealizować swoje strategiczne cele. W 2014 r. łączne oszczędności z tytułu połączenia mają wynieść 3,5 mld funtów (pok. 4 mld euro) a rentownośc EBITDA ma przekroczyć 25 proc. Dzisiaj wskaźnik ten wynosi niespełna 18 proc. Warto przy tym pamiętać, że spółki działają na bardzo konkurencyjnym mobilnym rynku brytyjskim. Przez całe lata rywalizowało na nim pięciu (dzisiaj już czterech) operatorów infrastrukturalnych. Marże na usługach należą tam do najniższych w Europie. Redukcje kosztów są dla brytyjskich operatorów koniecznością. Pierwotnie T-Mobile i Orange spodziewały się poczynić zbliżone oszczędności w obszarze sieci i IT, sprzedaży i obsługi oraz w innych obszarach (po ok. 150 mln funtów rocznie). Według ostatnich prezentacji zarządu planowane oszczędności na sprzedaży i obsłudze zostały zmniejszone o połowę, ale za to podniesione w dwóch pozostałych obszarach. I tam można się spodziewać dalszych redukcji zatrudnienia. Tym bardziej, iż zarząd EE zamierza poczynić dodatkowo 60 mln funtów rocznych oszczędności za outsourcingu systemów informatycznych i usługach [i]managed services[/i] w obszarze sieci. Firmy outsourcingowe zarobią sowicie na EE, tym bardziej, że operator zrewidował plan, co do wspólnej sieci. Początkowo przewidziano do likwidacji 9000 dublujących się lokalizacji, a całą sieć planowana na 14-16 tys. nadajników w całej Wielkiej Brytanii. Teraz jednak EE mówi o co najmniej 18 tys. nadajników. Jutro obie frmy formalnie połączą sieci GSM w ramach umowy o roaming krajowy. W przyszłym roku wiosną, to samo stanie się z siecią 3G. W kolejnych latach nadajniki obu firm zaczną współkorzystać z tych samych częstotliwości radiowych, a do 2014 pełna integracja sieci ma zostać sfinalizowana. Wysoka jakość usług technicznych i doskonałe pokrycie kraju ma stanowić rynkowy wyróżnik połączonych firm. EE jest jednak zdecydowana osiągnąć to w jak najefektywniejzy sposób.