We wtorek akcje drożały na wszystkich głównych rynkach. Warszawski WIG20 obejmujący największe giełdowe spółki, zyskał 1,26 proc., a jego wartość była najwyższa od sierpnia 2008 r.
Nastroje na giełdach poprawił Bank Japonii, który obniżył niemal do zera główną stopę procentową i zapowiedział, że skupi z rynku aktywa za 60 mld dol. Potem dobre wieści napłynęły z USA. Indeks Instytutu Zarządzania Podażą (ISM) mierzący koniunkturę w branżach nieprodukcyjnych, które wypracowują 90 proc. amerykańskiego PKB, we wrześniu wzrósł bardziej, niż oczekiwano. Wielu inwestorów liczy na to, że w ślad za Bankiem Japonii na kolejną rundę wsparcia dla gospodarki zdecyduje się amerykański Fed.
Na giełdzie w Nowym Jorku indeks Dow Jones zyskał wczoraj 1,8 proc. – Akcje spółek w USA mogą jeszcze podrożeć o ok. 35 proc. Ale ich wyceny są hamowane przez słabe nastroje konsumentów. Tak będzie dopóki nie zacznie spadać stopa bezrobocia, a w społeczeństwie nie ugruntuje się przekonanie, że gospodarka rzeczywiście jest w fazie ożywienia. Powrót do przedkryzysowych szczytów na Wall Street może zająć około 5 lat – mówi „Rz” David P. Kelly, główny strateg rynkowy w JPMorgan Funds w Nowym Jorku.
Wczoraj złą passę przerwał paneuropejski indeks Stoxx Europe 600, który tracił przez sześć kolejnych sesji. Wczoraj wskaźnik obejmujący największe spółki notowane na parkietach zachodniej Europy zyskał 1,3 proc. Jednym z czynników była informacja, że agencja ratingowa Moody’s jest pod wrażeniem tempa, w jakim Grecy porządkują finanse publiczne.
Ale bicie rekordów hossy przez WIG20 coraz trudniej jest wytłumaczyć nastrojami inwestorów w Europie Zachodniej. Co prawda wczoraj indeksy na Zachodzie także mocno rosły, jednak w skali kilku tygodni WIG20 sprawuje się zaskakująco mocno na ich tle. Paneuropejski indeks Stoxx 600 znajduje się ciągle ok. 2 proc. poniżej szczytu z połowy września. WIG20 jest tymczasem już ponad 4 proc. powyżej poziomu z tego samego dnia. Może to być o tyle niepokojące, że warszawski parkiet był równie zaskakująco mocny na tle rynków zachodnich w końcu kwietnia, czyli tuż przed gwałtowną wyprzedażą wywołaną obawami przed kryzysem budżetowym w części krajów strefy euro. Wówczas ostatecznie kursy akcji na GPW poddały się gorszym nastrojom na Zachodzie.