Wiele wskazuje na to, że po debacie na temat przyszłości otwartych funduszy emerytalnych otwiera się kolejna puszka Pandory. Tym razem chodzi o los innej części systemu związanego z Funduszem Ubezpieczeń Społecznych – o składki rentowe.
Gdy rządził PiS, w bilansie FUS zanotowano nadwyżkę wpłat składek rentowych z naszych wynagrodzeń nad wydatkami na renty.
Rządzący mogli więc sobie pozwolić na obniżenie składki rentowej. Pomysł nie budził kontrowersji, bo każdy woli mieć w kieszeni więcej.
Rzecz w tym, że ta polityczna decyzja nie pociągnęła za sobą żadnych ograniczeń w wydatkach państwa.
Na dodatek przyszła słabsza koniunktura gospodarcza i dochody państwa spadły.