Pandemia może przyspieszyć powstanie nowego pieniądza

Banki centralne prowadziły doświadczenia z państwowymi kryptowalutami jeszcze przed obecnym kryzysem. Teraz prace nad tym zagadnieniem mogą znacząco przyspieszyć. Wirtualny pieniądz kusi decydentów wieloma zaletami.

Publikacja: 09.06.2020 10:25

Coraz więcej płatności na świecie dokonuje się za pomocą smartfonów. Czy w przyszłości do aplikacji

Coraz więcej płatności na świecie dokonuje się za pomocą smartfonów. Czy w przyszłości do aplikacji będą spływały „wirtualne” świadczenia w kryptowalutach?

Foto: AdobeStock

Pandemia koronawirusa wywołała wiele obaw wśród zwykłych ludzi, w tym niechęć do używania banknotów.

Jak dotąd nie ma żadnych badań naukowych wskazujących na to, że wirus utrzymuje się szczególnie długo na banknotach. Bank Anglii wydał komunikat mówiący, że ryzyko związane z dotykaniem banknotu wykonanego z tworzywa polimerowego nie jest większe od ryzyka zakażenia się przez kontakt kartą kredytową.

Niemiecki Bundesbank zapewnia, że niebezpieczeństwo przenoszenia się koronawirusa na banknotach jest minimalne. Bank Kanady wezwał sprzedawców, by przestali odmawiać przyjmowania banknotów. Inne banki centralne podjęły bardziej zdecydowane działania mające uspokoić przestraszonych ludzi. Ludowy Bank Chin sterylizował banknoty w regionach ChRL szczególnie mocno dotkniętych pandemią. Amerykański Fed poddawał podobnemu oczyszczaniu dolary wracające z Azji. Na dezynfekowanie banknotów zdecydowały się też banki centralne m.in. Korei Płd., Kuwejtu i Węgier. W Indiach, Gruzji i kilku innych państwach banki centralne rekomendowały zaś obywatelom korzystanie z płatności elektronicznych.

W wielu krajach podniesiono w czasie pandemii limity dotyczące transakcji bezdotykowych. Można się spodziewać, że za kilka miesięcy dane statystyczne pokażą, że doszło do solidnego wzrostu liczby takich płatności w wielu krajach. Co jednak z ludźmi niemającymi kont bankowych? Tylko w Wielkiej Brytanii nie ma ich 1,3 mln konsumentów. Bank Rozliczeń Międzynarodowych (BIS), czyli instytucja zwana bankiem banków centralnych, w jednym ze swoich niedawnych biuletynów zasugerował, że rozwiązaniem może być stworzenie odpowiedniej infrastruktury, umożliwiającej płatności emitowanymi przez państwa walutami elektronicznymi.

Przyspieszający trend

Projekty dotyczące państwowych walut elektronicznych pojawiały się już na długo przed pandemią koronawirusa. Na przełomie 2019 i 2020 r. widać było ich wyraźne przyspieszenie. W styczniu ogłoszono powstanie grupy banków wspólnie studiujących ten problem. W jej skład wchodzą: Europejski Bank Centralny, Bank Anglii, Bank Japonii, Szwajcarski Bank Narodowy i szwedzki Riksbank. Tą grupą studyjną kieruje Benoit Coeure, członek zarządu EBC w latach 2011–2019. Riksbank ogłosił w lutym, że rozpoczyna projekt pilotażowy państwowej kryptowaluty o nazwie „e-korona" (e-krone). Grupa ludzi będzie przez rok testować zastosowania e-korony. „W środowisku testowym uczestnicy symulacji będą mogli trzymać e-korony w portfelu cyfrowym, dokonywać płatności, depozytów i wypłat za pomocą aplikacji mobilnej. Użytkownicy będą mogli też dokonywać płatności za pomocą gadżetów, takich jak smartwatche" – mówi komunikat Riksbanku.

Lael Brainard, członek Rady Gubernatorów Rezerwy Federalnej, jeszcze dwa lata temu mówiła, że „nie ma szczególnej potrzeby", by powstała kryptowaluta stworzona przez amerykański Fed. Na początku lutego przyznała jednak, że Rezerwa Federalna prowadzi badania nad cyfrowymi systemami płatności, w tym nad potencjałem stworzenia kryptowaluty przez bank centralny. Niewiele ujawniła na temat tych studiów, ale do tej ewentualnej amerykańskiej państwowej waluty wirtualnej już przylgnęła nazwa „fedcoin".

– Biorąc pod uwagę ważną rolę dolara, kluczowe jest, byśmy pozostali w awangardzie badań i wdrażania polityki w kwestii wirtualnej waluty banku centralnego – powiedziała Brainard. Jej słowa odebrano jako oznakę tego, że USA boją się wyprzedzenia w tej dziedzinie przez innych. Być może więc Fed postanowił poważniej zająć się kwestią państwowej wirtualnej waluty po tym, jak na jesieni 2019 r. pojawiły się doniesienia mówiące, że Ludowy Bank Chin jest zaawansowany w pracach nad wirtualnym juanem.

Chińska wirtualna waluta weszła już w fazę ograniczonych testów w kilku dużych miastach ChRL. Jest ona powiązana z numerami telefonów jej użytkowników i przesyłana za pomocą aplikacji na smartfony. Jeden z anonimowych chińskich oficjeli powiedział Nikkei Asia Review, że wirtualny juan może trafić do szerszego obiegu w przyszłym roku, jeśli tegoroczne testy spełnią oczekiwania władz. Jeśli nie, to nowe testy będą przeprowadzone w 2021 r. a wirtualna waluta trafi do obiegu przed Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi w 2022 r.

O tym, że plany wirtualnego juana wywołały pewien niepokój wśród innych banków centralnych, świadczą również działania japońskich władz. W końcówce lutego doszło w Tokio do narady przedstawicieli Banku Japonii, Ministerstwa Finansów i Agencji Usług Finansowych dotyczącej tworzenia państwowej kryptowaluty. Oficjalnie zapewniano co prawda, że prace nad taką wirtualną walutą potrwają długo, ze względu na wyzwania technologiczne i prawne, ale nie ukrywano, że Japonia obawia się, że wirtualny juan uzyska zbyt dużą rolę w globalnym systemie finansowym. Japońscy oficjele wskazywali przy tym, że ich kraj powinien współpracować z USA przy tym projekcie.

– Bez USA nie możemy przeciwstawić się podejmowanym przez Chiny próbom rzucenia wyzwania obecnym walutom rezerwowym oraz międzynarodowemu systemowi rozliczeniowemu – powiedział Norihiro Nakayama, deputowany rządzącej Partii Liberalno-Demokratycznej.

Pewnym ostrzeżeniem dla banków centralnych z całego świata mógł być również rozpoczęty przez Facebooka projekt stworzenia „stabilnej wirtualnej waluty" o nazwie libra. Spotkał się on z dużą krytyką polityków i przedstawicieli banków centralnych. Z projektu wycofało się wielu partnerów, m.in. Visa i Mastercard. Być może te spółki obawiały się, że Facebook (zmagający się w ostatnich latach z dużą krytyką) może nie podołać wyzwaniom regulacyjnym związanym z tym projektem. Choć szanse na stworzenie libry mocno się oddaliły, to jednak wizja „stabilnej kryptowaluty", za którą stoi prywatny cyfrowy gigant, mogła być dla banków centralnych sygnałem alarmowym mówiącym, że kontrola nad pieniądzem może im się wymknąć z rąk.

Plan Chicago

Państwowa wirtualna waluta mogłaby się stać potężnym narzędziem w ręku banków centralnych. Tak przynajmniej wynika z opracowania przygotowanego w 2015 r. na zlecenie Banku Anglii przez George'a Denezisa i Sarę Miklejohn, naukowców z University College London. Ich zespół opracował projekt elektronicznej waluty o nazwie RSCoin. RSCoin mógłby dać też Bankowi Anglii większą kontrolę nad polityką pieniężną. Byłby on precyzyjnym narzędziem do zwiększania lub zmniejszania podaży pieniądza, a także umożliwiłby lepszą kontrolę nad tym, gdzie będą trafiały fundusze z banku centralnego.

Ben Broadbent, ówczesny wiceprezes Banku Anglii, mówił wówczas, że system obsługujący tę kryptowalutę może zostać zaprojektowany tak, by firmy niefinansowe, a nawet zwykli ludzie, mogli otwierać rachunki w banku centralnym. Rachunki te byłyby denominowane w RSCoinach. Kryptowaluta mogłaby być również wykorzystywana do rządowych transferów, wypłaty emerytur i zapłaty podatków.

– Gdyby cyfrowa waluta stworzona przez bank centralny (CBDC) była tylko substytutem gotówki, gdyby nie przynosiła dochodu z oprocentowania i nie wiązałyby się z nią żadne korzyści towarzyszące posiadaniu konta w banku, to ludzie najprawdopodobniej chcieliby nadal trzymać większość swoich pieniędzy na kontach w bankach komercyjnych. Ale nawet wówczas możliwy byłby odpływ pieniędzy z istniejących depozytów. Odpływ ten byłby większy, gdyby rachunek w banku centralnym bardziej przypominał prawdziwe konto bankowe. Można sobie również wyobrazić, że depozyty odpływałyby z banków komercyjnych w okresach napięć finansowych, a wracały, gdy awersja na ryzyko byłaby niska – uważa Broadbent.

Czy taki system mógłby funkcjonować? Według wybitnego amerykańskiego ekonomisty Irvinga Fishera, mógłby. Fisher, wraz z grupą ekspertów, opracował w 1936 r. „plan Chicago" przewidujący pozbawienie banków komercyjnych możliwości korzystania z systemu rezerwy cząstkowej. Ten plan był odpowiedzią na wielki kryzys. Według Fishera miałoby to zapobiec powstawaniu cykli kredytowych, następujących po sobie okresów boomu i krachów, które prowadziły do kryzysów i nadmiernej koncentracji bogactwa w rękach finansistów. Projekt ten miał być również rozwiązaniem problemu rosnącego długu publicznego. W planie Fishera banki miały pożyczać od banku centralnego pieniądze na 100-proc. pokrycie udzielanych przez siebie pożyczek. System finansowy stałby się więc dłużnikiem państwa, które mogłoby dzięki temu zaangażować się w wykup i umorzenie długów zwykłych ludzi.

- Artykuł powstał w ramach dodatku „Polska Bezgotówkowa".

Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne