Inwestorzy rozpoczynali nowy tydzień na giełdzie z mieszanymi nastrojami. Poprzedni, w którym GPW biła rekordy obecnej hossy, rozpalił ich nadzieje na dalsze zwyżki. Musieli się liczyć jednak również z tym, że po każdej zwyżce przychodzi korekta.
Do pozbywania się akcji skłaniają też sygnały o stopniowym pogarszaniu się koniunktury w strefie euro. W tym świetle wczorajsza sesja nie prezentowała się najgorzej. Co prawda otwarcie na większości giełd, w tym warszawskiej, wypadło na poziomach zbliżonych do piątkowych zamknięć, ale bardzo szybko do głosu doszli optymiści i indeksy zaczęły rosnąć. W czołówce najbardziej zwyżkujących rynków był nasz parkiet.
Przesilenie nadeszło ok. godz. 13. Wcześniej indeksy ustanowiły nowe, dzienne rekordy obecnej hossy (w przypadku WIG20 to 2897 pkt, a WIG – 49 753 pkt).
Po południu do głosu zaczęli dochodzić sprzedający. Przy wycofaniu się kupujących skutkowało to powolnym osuwaniem się indeksów. Podobnie zachowywały się inne giełdy europejskie.
Ostatecznie WIG zyskał 0,18 proc., do 49 593 pkt, a WIG20 0,21 proc., do 2883 pkt. Obroty wyniosły 1,06 mld zł, czyli były o przeszło 10 proc. niższe niż w piątek. Przed głębszymi spadkami giełdy europejskie powstrzymało pozytywne rozpoczęcie sesji w USA. Ostatecznie np. indeks Dow Jones zyskał 0,2 proc. i znalazł się najwyżej w tym roku (po raz pierwszy od 5 czerwca 2008 r. pokonał poziom 12400 pkt).