Weekend nie przyniósł uspokojenia nastrojów na rynkach finansowych. Trudno zresztą oczekiwać, żeby dwudniowa przerwa pozwoliła na złapanie oddech po zeszłotygodniowych przecenach i nabranie dystansu do problemów, które za nie odpowiadają. A tych jest coraz więcej.

Agencje ratingowe, które w ostatnich tygodniach wyraźnie zwiększyły aktywność (szkoda, że nie wykazywały jej wcześniej, skoro problemy nie pojawiły się z dnia na dzień), tną kolejnym krajom oceny wiarygodności finansowej. Ryzyko takie grozi nawet Stanom Zjednoczonym. Tymczasem tamtejsi politycy kłócą się od miesięcy na temat programu cięć budżetowych. Czasu jest coraz mniej. Porozumienie musi być wynegocjowane do 2 sierpnia. O pesymizmie graczy może również świadczyć fakt, że wyniki stress-testów, którym poddano 91 największych europejskich banków, a które okazały się całkiem przyzwoite, nie potrafiły wykrzesać z nich większego entuzjazmu. Okazało się, że tylko osiem instytucji nie zdało egzaminu i będzie musiało sięgnąć po dokapitalizowanie.

W tej nienajlepszej atmosferze nie powinno nikogo dziwić, że poniedziałkowa sesja w Warszawie zaczęła się na czerwono. WIG zniżkował o 0,62 proc. do 47488 pkt. WIG 20 spadał o 0,91 proc. do 2722 pkt. To oznacza, że obowiązującym scenariuszem jest wciąż scenariusz spadkowy. Szanse na zahamowanie wyprzedaży daje poziom nieco poniżej 2690 pkt. Nie jest to jednak zbyt silne wsparcie. Jeśli na rynkach nadal panował będzie podobny pesymizm jego przełamanie nie powinno być zbyt trudne. Z drugiej jednak strony wyprzedanie rynku i niewielkie obroty (nie może ich tylko zrzucać na karb wakacji) dają szansę na choćby niewielkie, korekcyjne odbicie w najbliższych dniach. Wówczas, jeśli WIG 20 przebije się przez opór na wysokości 2770 pkt., powstanie szansa na nieco dłuższą poprawę klimatu do inwestowania. Szanse na takie rozwiązanie są jednak mniejsze niż na wariant negatywny.

Na innych giełdach europejskich również dominuje kolor czerwony. Giełda w Paryżu traci 0,8 proc., Londynie 0,6 proc. a Frankfurcie 0,9 proc. Podobny kolor dominuje też na rynku walutowym. Niepewność co do rozwoju sytuacji w przyszłości powoduje, że najcenniejszym aktywem jest szwajcarski frank, który bije w poniedziałek rano kolejne rekordy, również do złotego. Jego kurs bez problemu przebił poziom 3,53 zł. Euro jest wyceniane na 4,033 zł a dolar na 2,87 zł.