Mieszkaniec Pruszkowa, 24-letni Artur Sz., założył sobie dodatkowe konto w PKO BP. Nigdy jednak nie wykonał na nim żadnej operacji. Bank wysłał do niego upomnienia w sprawie opłat naliczanych za prowadzenie rachunku, ale mężczyzna je zlekceważył.
PKO BP umieścił dane niesolidnego klienta w bankowym rejestrze dłużników. I kiedy w czerwcu tego roku Artur Sz. zgłosił się po kredyt w innym banku, spotkał się z odmową.
– Bardzo go to zdenerwowało. Zadzwonił do oddziału PKO BP, w którym miał martwe konto, i powiedział, że została tam podłożona bomba – opowiada jeden z policjantów. Oddział ewakuowano.
Policyjni pirotechnicy żadnej bomby nie znaleźli. Policjanci zaczęli szukać dowcipnisia i dotarli do Adama Sz. Mężczyźnie zarzucono wywołanie fałszywego alarmu bombowego. Przyznał się do winy.
Czy martwe konta to duży problem w bankach?