Opiewający na 85 mld euro pakiet ratunkowy dla Irlandii zawierał, oprócz pieniędzy, bardzo długą listę zobowiązań dla pomocobiorcy. Najważniejszymi wśród nich była deklaracja przeprowadzenia drastycznych cięć w wydatkach oraz głębokich oszczędności. Wprowadzony przez rząd w Dublinie podatek od nieruchomości jest zaledwie niewielką częścią wielkiego planu. Podatek ten wzbudził jednak ogromny opór społeczny.
Do 31 marca Irlandczycy mieli rozliczyć się z nowego zobowiązania wobec fiskusa. Okazało się jednak, że obywatele Zielonej Wyspy nie chcą płacić. Kampania, w której namawiano do zbojkotowania nowej daniny, przyniosła ogromny sukces organizatorom. Do końca ubiegłego miesiąca do urzędów skarbowych wpłynęły pieniądze od zaledwie 805 tys. domostw z całkowitej ich liczby oscylującej w okolicach 1,6 mln. Oznacza to, że nowego podatku nie zapłacił niemal co drugi Irlandczyk.
Kampania namawiająca do bojkotu nowej daniny przewodzona była przez dziewięciu irlandzkich parlamentarzystów.
- Nowy podatek połączył wszystkich tych, którzy już wcześniej sprzeciwiali się akcji ratowania bankierów i spekulantów za pieniądze podatników – poinformowali we wspólnym komunikacie przedstawiciele „dziewiątki".
Akcja parlamentarzystów nie przyniosłaby jednak aż tak dużego sukcesu, gdyby nie niechęć samych obywateli. Od powstania pomysłu nowej daniny Irlandczycy głośno krytykują jej wprowadzenie. Jednym z głównych argumentów jest fakt, że wysokość opłaty nie jest uzależniona od dochodów. To nie spodobało się obywatelom Zielonej Wyspy, którzy twierdzili, że niesprawiedliwe jest by bogaci i biedni płacili dokładnie tyle samo.