Partner rozmowy: Polska Grupa Energetyczna

Co pomyślał prezes Polskiej Grupy Energetycznej, gdy usłyszał o blekaucie w Hiszpanii?

Pomyślałem, że warto dowiedzieć się co się stało, dlaczego i jakie były przyczyny. Mam nadzieję, że informacje te będą dostępne, a Hiszpanie podzielą się tą wiedzą na forach branżowych. To interesuje całą Europę. Przyczyną było coś nietypowego, nadzwyczajnego, co podważyło zaufanie do systemu elektroenergetycznego. Musimy zrozumieć, co zawiodło – czy to awaria techniczna, błąd systemowy, czy inne losowe przyczyny. Musimy przeanalizować, czy podobne ryzyko występuje w naszym systemie i wyciągnąć wnioski. Być może interkonektory transgraniczne eliminują u nas pewne zagrożenia, które spowodowały problem w Hiszpanii. Spokojnie musimy przeprowadzić analizę i dojść do konkluzji.

Czy są już takie pierwsze informacje, które bierze pan pod uwagę, myśląc o tym, co powinniśmy zmienić lub na co uważać, budując nasz system elektroenergetyczny?

Nie, co zmieniać – jeszcze nie. Natomiast trudno mi zrozumieć, jak nagle z systemu może wypaść 30 proc. mocy i energii przez pół godziny. To nie jest jedna linia, jeden blok, jedno źródło. To aż 30 proc. systemu! To jak bomba atomowa dla elektroenergetyki, co uruchomiło efekt domina. Skala tej awarii, tego „triggera”, jest dziwna. Wypadnięcie jednego bloku to 500–600 MW i to można zastąpić magazynem, rezerwą, elektrownią szczytowo-pompową, interkonektorem. Istnieje wiele zabezpieczeń. Ale 30 proc. mocy w pół godziny – tego nie da się powstrzymać. Musimy to zrozumieć.

W ostatnich tygodniach często wraca pan do słowa „elastyczność” w kontekście budowy polskiego miksu energetycznego. Co to oznacza z perspektywy prezesa firmy energetycznej i jak powinniśmy budować polski sektor, aby tę elastyczność zachować?

Na konferencjach pokazywałem wykres pracy bloków gazowych w naszej nowej elektrowni PGE Gryfino Dolna Odra. 31 marca blok 12 razy osiągał pełną moc i 12 razy spadał o 300 MW w ciągu doby. To pokazuje wyzwania operatora i systemu zmienności pracy. Elastyczność to zdolność źródła gazowego do szybkiej reakcji i zmiany parametrów pracy, uzupełniania braków lub schodzenia z produkcji, gdy jest jej dużo ze źródeł pogodozależnych. To elastyczność wytwarzania, jaką dają bloki gazowe – nie ma lepszej technologii pod tym względem. Ale elastyczność to także przesył i dystrybucja energii, sieć elektroenergetyczna, która szybko przesyła energię we wszystkich kierunkach. Dziś energia jest produkowana wszędzie, a. sieć musi być gotowa do obsługi tych przepływów we wszystkich kierunkach. To największe wyzwanie.

Zatem to paliwo gazowe będzie jednym z elementów nowej strategii, którą wkrótce ogłosicie?

Tak, budujemy segment gazowy. Mamy już 1360 MW w nowej Dolnej Odrze, budujemy największy w Europie blok gazowy w Rybniku – 880 MW. To dopiero początek, planujemy co najmniej kilka GW w najbliższych latach. Szczegóły pokażemy 12 czerwca na prezentacji strategii.

Co dla pana oznacza bezpieczeństwo energetyczne? Na jakich elementach powinna opierać się strategia w tym zakresie?

Bezpieczeństwo energetyczne to dziś kluczowe słowo. Mówimy o bezpieczeństwie fizycznym obiektów energetycznych, co pokazują ostatnie doniesienia o hali na Marywilskiej. Ale równie ważne jest cyberbezpieczeństwo, bo wszystkie aktywa są sterowane cyfrowo. Bezpieczeństwo przesyłu, stabilnej produkcji i unikanie awarii technicznych, jak w Hiszpanii, to jedno. Drugie to bezpieczeństwo ekonomiczne – produkcja energii po cenie akceptowalnej dla gospodarki i klientów indywidualnych, aby uniknąć wykluczenia energetycznego. Energia musi być dostępna w cenie, która nie ogranicza jej zużycia w negatywnym sensie. Powinniśmy oszczędzać i gospodarować energią, ale nie dlatego, że nas na nią nie stać. Tego musimy uniknąć.

W kontekście bezpieczeństwa, co dla pana oznaczają słowa premiera o repolonizacji i większym wykorzystaniu krajowych producentów, także w kontekście ryzyka związanego z zagranicznymi dostawcami?

Uważam, że to słuszny kierunek. Jeśli wydajemy kilkadziesiąt miliardów złotych, to w naszym interesie jest, aby jak największa część tych pieniędzy została w polskiej gospodarce, u polskich podwykonawców i producentów. Tak robimy w morskiej energetyce wiatrowej, budując port instalacyjny w Gdańsku, który za dziesięć lat stanie się portem kontenerowym. Chodzi o to, aby te pieniądze budowały wzrost gospodarczy i trafiały do jak największej liczby polskich dostawców, przy zachowaniu konkurencyjności postępowań. To są pieniądze polskiego podatnika i patriotyzm gospodarczy jest tu potrzebny, co zresztą występuje we wszystkich krajach. Nie ma tu sentymentów.

Czy w tym kontekście możemy zobaczyć PGE na rynku fuzji i przejęć? Czy są jeszcze aktywa w Polsce należące np. do zagranicznych graczy, które mogłyby być ciekawe z punktu widzenia PGE?

Na pewno w segmencie energetyki odnawialnej prowadzimy analizy, nie tylko zagranicznych, ale i polskich prywatnych aktywów. Podpisaliśmy dokument term sheet z ZE PAK w zakresie potencjalnego nabycia bloku gazowego w Adamowie i naszej wspólnej spółki jądrowej. Chcielibyśmy przejąć pełną kontrolę nad tymi aktywami.

Partner rozmowy: Polska Grupa Energetyczna