Grecja nigdy nie była krajem wolnym od korupcji. Przez lata kolejne rządy walczyły z problemem, ale nigdy go nie pokonały. Teraz kraj znalazł się na skraju bankructwa, a jego przyszłość uzależniona jest od międzynarodowej pomocy finansowej. Cięcia wymuszone przez pomocodawców obniżyły stopę życia wielu obywateli, przez co sami zmuszeni są zaciskać pasa. W efekcie oszczędności dotknęły wszystkich. Łącznie z korupcją.
Jak wynika z raportu przygotowanego przez Leandrosa Rakintzisa, urzędnika, który otrzymał zadanie zbadania skali zjawiska, najwyższe miejsca w rankingu „najbardziej przekupnych" zajmują pracownicy służby zdrowia (opisywani jako całość) oraz urzędnicy państwowi. Z tej drugiej grupy prym w procederze wiodą szczególnie pracownicy greckiej skarbówki. Rakintzis zauważa, że trwający obecnie kryzys zadłużenia mocno uderzył wszystkich po kieszeni. Co ciekawe problemy finansowe nie wpłynęły na częstotliwość wręczania kopert. Stały się tylko chudsze.
- Trwający kryzys nie ograniczył skali korupcji. Zmniejszyły się wyłącznie wręczane kwoty – powiedział Leandros Rakintzis na antenie telewizji Skai TV. - Urzędnicy obniżyli swoje ceny – dodał.
Rakintzis wskazuje, że wraz z trwaniem kryzysu coraz więcej Greków znajdzie się w sytuacji, kiedy nie będzie ich już stać na opłacanie pod stołem przychylności urzędników, czy lekarzy. To ograniczy ostatecznie skalę zjawiska, a wielkie afery za grube pieniądze znikną.
- Właściwie nie spotyka się już przypadków poważnych przestępstw korupcyjnych. Ludzi zwyczajnie na nie nie stać – tłumaczy.