Przywódcy państw strefy euro zobowiązali się w czerwcu 2012 r. do usunięcia powiązań słabych banków z rządami państw członkowskich, umożliwiając tym samym bezpośrednie przekazywanie środków z wartego 500 mld euro funduszu ratunkowego na dokapitalizowanie konkretnych banków – bez konieczności kierowania tych środków przez struktury rządowe państwa, w którym dany bank ma siedzibę.
Taki krok pomoże „przerwać błędne koło obejmujące banki i rządy, poprzez osłabienie powiązania między nimi", powiedział Olli Rehn, komisarz UE ds. gospodarki.
Niemiecki minister finansów Wolfgang Schäuble powitał z zadowoleniem tę decyzję, nazywając ją „ważnym krokiem na drodze do unii bankowej", zmierzającym do stworzenia bardziej jednolitego systemu traktowania banków w całej strefie euro, obejmującej 17 państw członkowskich.
Fundusz zbyt skromny?
Ale maksymalna kwota, jaką ministrowie zgodzili się przeznaczyć na to zadanie, jest niewielka w porównaniu z prawdopodobnymi potrzebami wynikającymi z poważnego kryzysu w bankowości. Ministrowie zgodzili się na ograniczenie bezpośrednich inwestycji w ramach takiego funduszu do łącznej sumy od 60 do 500 mld euro oraz postanowili, że wszelkie zastrzyki kapitałowe w ramach funduszu będą realizowane poprzez specjalny podmiot zależny.
Podmiot taki ma zostać stworzony do II kw. 2014 r., czyli przed planowanymi testami mającymi określić wytrzymałość banków strefy euro na zawirowania gospodarcze oraz przed rozpoczęciem nadzorowania banków strefy euro przez Europejski Bank Centralny (EBC).