Dmitrij Firtasz, właściciel i prezes spółki Ostchem, poinformował, że jego firma będzie pośredniczyć w zapełnianiu ukraińskich podziemnych zbiorników z gazem z Rosji. Ich zapełnienie jest niezbędne, by unijni odbiorcy nie zmarzli zimą.
Ostchim jest obecnie drugim, po państwowym Nafogazie, importerem rosyjskiego błękitnego paliwa. Firtasz zapowiedział, że do listopada do gazowych magazynów Ukrainy trafi 20–21 mld m3 gazu. Z tego 6–6,5 mld m3 dostarczy tam Ostchem; 6–7 mld m3 będzie stanowił gaz ukraiński, a reszta to import z Gazpromu.
21 mld m sześc. gazu zmagazynuje Ukraina na zimę
Firtasz ma podpisany z Gazpromem kontrakt na zakup do 8 mld m3 gazu rocznie. Biznesmen poinformował, że Gazprom zgodził się sprzedać dodatkowy gaz dla Ostchem. Jak zapowiedział ukraiński minister energetyki Eduard Stawicki, Naftogaz zwiększy zapełnianie magazynów, jeżeli dostanie w Rosji 1–2 mld dol. nieoprocentowanego kredytu. Rozmowy Kijów prowadzi z Gazprombankiem.
Ukraińskie problemy to nie tylko pochodna drogiego gazu z Rosji, ale i spadających wpływów z tranzytu. Jak podał dziennik „Kommersant", w ciągu ośmiu miesięcy tranzyt przez Ukrainę spadł o 3,1 proc., do 54,4 mld m3, podczas gdy ukraińskie gazociągi mogą przesyłać do 140 mld m3 gazu. Dmitrij Firtasz zbił majątek na pośrednictwie dla Gazpromu. Przez lata pośrednikiem na rynku gazowym, m.in.: ukraińskim, rumuńskim, turkmeńskim, węgierskim i polskim, była zarejestrowana w Szwajcarii spółka Gazpromu i ukraińskiego oligarchy Dmitrija Firtasza RosUkrEnergo (RUE). Z rynku wyeliminowała ją dopiero Julia Timoszenko po wojnie gazowej z Rosją w lutym 2009 r.