Jazda autem bez ważnej polisy OC może grozić bardzo poważnymi konsekwencjami, ale – jak wynika z badań Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego – aż 80 proc. kierowców nie zdaje sobie sprawy, że siadając za kierownicą cudzego auta, powinni się upewnić, czy jego właściciel ma polisę OC.
Kampania informacyjna
Po raz pierwszy wszystkie działające w Polsce instytucje ubezpieczeniowe, łącznie z nadzorem finansowym, zjednoczyły siły i rozpoczynają wspólną kampanię informacyjną w internecie pod hasłem: „Nie wstępuj w związek, na który nie jesteś gotowy". Powodem jest fakt, że Polacy coraz częściej korzystają z auta, motocykla, ciągnika, motoroweru, quada i innych pojazdów nienależących do nich. Jednym z przykładów jest wypadek, w którym zginął kolega 20-letniego właściciela auta nieposiadającego OC. Ofiara pożyczyła samochód i spowodowała wypadek. W pojeździe był jeszcze jeden pasażer, który odniósł obrażenia – miał złamany kręgosłup, bezwład kończyn i wymaga stałej opieki. To on wystąpił do UFG o odszkodowanie. Otrzymał ponad 760 tys. zł, o zwrot których fundusz zwrócił się do właściciela pojazdu. Ten nie przyjmował tego do wiadomości, twierdząc, że to nie on ponosi winę za wypadek.
UFG podkreśla, że w ubiegłym roku co czwarty wypadek drogowy spowodowany został przez kierowcę, który nie był właścicielem pojazdu. W ciągu ostatnich pięciu lat wskaźnik ten uległ podwojeniu. Tymczasem zaledwie 20 proc. polskich kierowców wie, że gdy prowadząc pojazd bez OC spowoduje wypadek, to do spółki z posiadaczem pojazdu, który nie wykupił ubezpieczenia, musi zwracać odszkodowanie za jego skutki.
Fundusz podkreśla, że ofiary wypadku otrzymują odszkodowanie od UFG, gdy zdarzenie miało miejsce w Polsce, a odszkodowanie refundowane jest przez Polskie Biuro Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (PBUK), gdy wypadek wydarzył się za granicą. Po wypłacie świadczenia obydwie te instytucje występują jednak o zwrot wypłaconej sumy do kierującego i do właściciela nieubezpieczonego pojazdu.
W 2013 r. UFG rozpoczął prowadzenie 3,5 tys. takich spraw – 400 więcej niż rok wcześniej. Średnio żąda zwrotu 10 tys. zł, czyli ponad dwadzieścia razy więcej, niż wynosi średnia składka za komunikacyjne OC w Polsce. Rekordzista ma do zwrotu ponad 1,6 mln zł. Całkowite należności z tytułu tzw. roszczeń regresowych przekroczyły 160 mln zł.