Roczne tempo wzrostu PKB wynosi 3,5 proc. To sprawia, że stale zmniejsza się dystans do najbogatszych krajów Europy i PKB per capita dochodzi już do 67 proc. średniej unijnej. Ceny w tym wariancie spadają (o 0,5 proc. rocznie), a płace nominalne rosną (o 3,9 proc.). Zwiększają się także emerytury i renty (o 3 proc.), na marzec przyszłego roku zaplanowana jest kolejna podwyżka.
Wypadkową wzrostu dochodów, spadku cen i korzystnej dla konsumentów struktury podziału PKB (na przykład wydatki na zbrojenia wynoszą tylko 1,9 proc. PKB) jest wysoki poziom konsumpcji indywidualnej w porównaniu z innymi państwami UE. Wynosi ona 75 proc. średniej unijnej (a jeszcze w 2011 r. było to tylko 70 proc.) i jest wyższa niż w Czechach, na Słowacji, Łotwie, Węgrzech, w Estonii, Bułgarii i Rumunii. Wśród krajów postkomunistycznych nieznacznie wyższą konsumpcję ma jedynie Litwa (78 proc.) i Słowenia (76 proc.).
Z prognoz dla tych krajów wynika jednak, że wzrost będzie tam zerowy. Natomiast w Polsce w przyszłym roku ma się utrzymać obecna dynamika. Jeśli tak się stanie, nasz kraj zasłuży na tytuł Mistera Europy Postkomunistycznej. Przy niemal pewnym spadku PKB Grecji Polska po raz pierwszy przegoni także kraj Europy Zachodniej. Dodajmy jeszcze, że kurs euro wynosi ok. 4,17 zł i przez ostatni rok był praktycznie stabilny (odchylenia plus minus 2,5 proc.). Rezerwy walutowe sięgają 100 mld dolarów i wykazują nieznaczną tendencję wzrostową. Odnotujmy także, że Polska musi się chyba cieszyć uznaniem w Europie, skoro jej premier został wybrany na „prezydenta" Unii. Uznanie to niekoniecznie podzielają obywatele naszego kraju. Według czerwcowego badania CBOS, zadowolonych jest tylko 36 proc. Polaków, a niezadowolonych 64 proc.
A teraz wariant drugi. PKB spada o 1,5 proc. Ceny rosną o 10 proc. To oficjalny wskaźnik inflacji, bo ceny podstawowych produktów żywnościowych zwiększają się w ciągu roku aż o 40 proc. Płace i emerytury są zamrożone na nominalnym poziomie, co oznacza ich spadek o 10 proc. Euro drożeje o 70 proc. (tak gdzieś do 7 zł), rezerwy walutowe topnieją o jedną czwartą, na zbrojenia wydawane jest ponad 5 proc. PKB. Przywódcy kraju nie cieszą się sympatią za granicą i podczas bankietów z okazji międzynarodowych spotkań muszą samotnie spożywać wieczerzę. Za to cieszą się uznaniem obywateli – ponad 80 proc. z nich jest zadowolonych. Czytelnicy oczywiście z łatwością rozszyfrowali oba warianty. Pierwszy to statystyczny opis faktycznej sytuacji gospodarczej Polski w 2014 r. Drugi to przetłumaczona na polskie realia charakterystyka sytuacji gospodarczej Rosji. Ten drugi hipotetyczny wariant jest znacznie gorszy. Dlatego ja bym się na niego nie zamieniał. Choć trzeba przyznać, że jedna rzecz jest nęcąca: duże zadowolenie społeczne.
Zastanawiam się, czy – bez importowania wskaźników ekonomicznych i polityki zagranicznej – nie dałoby się sprawić, żeby owo zadowolenie w wariancie pierwszym było takie samo jak w drugim?