Ekonomiści są bowiem jednomyślni, że gremium to pozostawi stopę referencyjną NBP na niezmienionym od marca poziomie 1,5 proc.

W marcu, ogłaszając obniżkę głównej stopy o 0,5 pkt proc., RPP oświadczyła, że to kończy cykl łagodzenia polityki pieniężnej. Późniejsze wypowiedzi członków tego gremium, w tym prezesa NBP Marka Belki, sugerują, że złamanie tej deklaracji byłoby do pomyślenia tylko w nadzwyczajnych okolicznościach, np. ostrego umocnienia złotego, które pogłębiłoby deflację, lub wyraźnego wyhamowania wzrostu PKB. Na to się jednak nie zanosi: w I kw. gospodarka rosła w tempie 3,6 proc., a II kw. zapowiada się nie gorzej. Z kolei złoty od kilku tygodni raczej się osłabia.

Jednocześnie po majowym posiedzeniu RPP Belka dał do zrozumienia, że jest za wcześnie, aby zastanawiać się nad terminem pierwszej podwyżki stóp. Przemawiają przeciwko temu m.in. utrzymująca się wciąż – choć powoli wygasająca – deflacja oraz niepewne otoczenie makroekonomiczne Polski.

Ekonomiści są zgodni, że do końca pracy w obecnym składzie (kadencje większości członków kończą się w pierwszych miesiącach 2016 r.) RPP stóp już nie zmieni. Część z nich przewiduje nawet, że główna stopa NBP pozostanie na obecnym, rekordowo niskim poziomie aż do końca przyszłego roku. Inni jednak wskazują, że prognozowanie polityki pieniężnej w przyszłym roku jest ryzykowne w sytuacji, gdy nie wiadomo, kogo prezydent elekt Andrzej Duda mianuje na następcę Belki w połowie przyszłego roku, ani jaki będzie układ sił w parlamencie po jesiennych wyborach, od czego zależał będzie skład RPP.