Janusz Jankowiak: Ekonomika wyborcza i makroekonomia

W planie politycznym wszystko jest podporządkowane skróconemu horyzontowi, gdzie celem staje się wzrost poparcia wyborczego.

Aktualizacja: 20.02.2022 21:57 Publikacja: 20.02.2022 21:00

Janusz Jankowiak: Ekonomika wyborcza i makroekonomia

Foto: Adobe Stock

Dla zrozumienia linii polityki gospodarczej rządu ważnych jest kilka wypowiedzi, decyzji i danych z ostatnich dni. Pan premier w rozmowie z PAP Biznes pośrednio potwierdził opinię prezesa NBP, że tarczę antyinflacyjną może przedłużyć na drugą połowę roku.

Konsekwencją byłoby obniżenie średniorocznej inflacji w 2022 r. do ok. 6 proc. r./r. i jej wzrost po przywróceniu pierwotnych stawek VAT powyżej 8 proc. w 2023. Koszt dla budżetu w 2022 szacować można na ok. 50 mld zł (ubytek VAT + niższa inflacja).

Konsekwencje makroekonomiczne sprowadzają się do:

> przepychania inflacji z tego roku na przyszły;

> pompowania tegorocznego deficytu i redukcji przyszłorocznego;

> podniesienia tempa wzrostu gospodarczego w tym roku i obniżenie go w przyszłym.

W planie politycznym sprawia to wrażenie chaosu: komu w roku wyborczym potrzebna jest wyższa inflacja, niższy deficyt i wolniejszy wzrost PKB? Byłby to argument za przyspieszonymi wyborami.

Równocześnie premier ogłosił dodatkowe wypłaty dla emerytów nieujęte w budżecie. Ponadstandardowa waloryzacja emerytur na początku marca ma sięgnąć 7 proc. Rząd obiecuje 14. emeryturę. Ile to ma kosztować? Koszt waloryzacji to ok. 18 mld zł, 13. i 14. emerytury ok. 40 mld zł (łącznie 2,5 proc. PKB). Finasowanie tych wydatków i ewentualnego przedłużenia tarcz zapewnia w tym roku budżet ubiegłoroczny dzięki manewrowi fiskalnemu.

Deficyt budżetu państwa w 2021, wedle podanych przez Ministerstwo Finansów (MF) danych, sięgnął 26,3 mld zł (82,3 mld zł w pierwszej wersji ustawy budżetowej, a 40,5 mld zł w jej wariancie po nowelizacji). W samym tylko grudniu deficyt wyniósł aż 76,7 mld zł. Oznaczałoby to, że w ostatnim miesiącu ub.r. rząd musiałby wydać 120 mld zł. Tak gigantycznej kwoty nie znajdujemy jednak w szacunkowym wykonaniu skumulowanych wydatków budżetowych w ub.r. Zwiększając deficyt w 2021 r., rząd zapewnił więc sobie finansowanie sporej części dodatkowych wydatków w 2022.

Trudno się dziwić, że od lat MF nie publikuje planowanego harmonogramu wykonania budżetu w kolejnych miesiącach. Nieistniejący plan wydatków zwolniony jest z podporządkowania regułom. Jest wynikiem politycznych decyzji podejmowanych ad hoc.

W planie makro te kroki to obraz chaosu, bo:

> rząd dostarcza dodatkowe dochody grupie niepracujących, zwiększając konsumpcję i podnosząc inflację, którą stara się obniżyć „tarczami" (a NBP podwyżkami stóp);

> rząd obciąża równocześnie poprzez Polski Ład wyższymi podatkami sporą grupę pracujących, co redukuje zasób oszczędności krajowych finansujących inwestycje;

> następuje obniżanie dynamiki obserwowanego PKB w okresie dłuższym niż rok, obniżanie dynamiki potencjalnego PKB w średnim okresie i wzrost inflacji w horyzoncie oddziaływania polityki monetarnej. To rzadkie osiągnięcia w dziedzinie policy mix i zrównoważonego rozwoju.

W planie politycznym rzecz jest jednak klarowna: chodzi o podniesienie notowań w sondażach. Tylko tyle. Byłby to więc kolejny argument za przeprowadzeniem przez koalicję przyspieszonych wyborów. Chodzi o szybką konsumpcję polityczną owoców zatrutej polityki gospodarczej, zanim ich działanie da o sobie znać. A potem się zobaczy.

W średniookresowym planie ekonomicznym, gdzie horyzont sięga dwóch–trzech lat, trudno w działaniach tego rządu dojrzeć logikę. W polityce gospodarczej dominują sprzeczności i chaos przedsięwzięć niedopasowanych do siebie i niedopracowanych. Ryzyka poważnych nierównowag przesuwane są na kolejne lata.

W planie politycznym jest inaczej: tu wszystko podporządkowane zostaje maksymalnie skróconemu horyzontowi, gdzie celem staje się wzrost poparcia wyborczego.

Kłopotem może być to, że wygranie przyspieszonych wyborów oznacza, że rząd zmierzyć się będzie musiał z problemami, które sam sprokurował. Z drugiej strony przegrana oznaczać będzie, że te problemy przestaną być jego problemami. W każdym przypadku pozostaną one zawsze problemami naszymi – podatników.

Autor jest głównym ekonomistą Polskiej Rady Biznesu i dwukrotnym zwycięzcą w konkursie NBP i „Rzeczpospolitej" na najlepszego analityka makroekonomicznego roku

Dla zrozumienia linii polityki gospodarczej rządu ważnych jest kilka wypowiedzi, decyzji i danych z ostatnich dni. Pan premier w rozmowie z PAP Biznes pośrednio potwierdził opinię prezesa NBP, że tarczę antyinflacyjną może przedłużyć na drugą połowę roku.

Konsekwencją byłoby obniżenie średniorocznej inflacji w 2022 r. do ok. 6 proc. r./r. i jej wzrost po przywróceniu pierwotnych stawek VAT powyżej 8 proc. w 2023. Koszt dla budżetu w 2022 szacować można na ok. 50 mld zł (ubytek VAT + niższa inflacja).

Pozostało 87% artykułu
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko