Z punktu widzenia komunikacji społecznej i marketingu politycznego ogłoszenie Polskiego Ładu wprawia w ambaras. Program jest o wszystkim, a jednocześnie o niczym konkretnie. Przypomina bardziej program wyborczy niż solidną strategię. Owszem, niektóre jego elementy – głównie w sferze podatków – przyciągają więcej uwagi zainteresowanych, ale raczej wbrew woli twórców, którzy liczyli chyba na bardziej wyważony odbiór.
Czy Polski Ład aspiruje do miana Narodowej Strategii Rozwoju? Polska nigdy nie miała szczęścia do takich dokumentów. Jedyny rząd trzymający się ściśle realizacji zaplanowanych kluczowych reform ustrojowych to gabinet premiera Buzka z jego czterema reformami.
Rok temu pisaliśmy w „Rzeczpospolitej" o prawdziwej strategii („Czy stać nas na strategię dla Polski", 8.08.2020 r.). Trudno uznać, że Polski Ład spełnia postulaty z tego tekstu. Zdefiniowaliśmy wówczas bariery do pokonania, podaliśmy warunki brzegowe konieczne do opracowania spójnej strategii. Podkreśliliśmy główne błędy popełniane przez władze i urzędników. Poddaliśmy pod dyskusję sześć postulatów – jako bazę do powstania skutecznej i długoterminowej strategii.
Zlepek bez redaktora
Okazuje się, że Polski Ład to zlepek prac wielu urzędników – widać to wyraźnie. Liczba inicjatyw nie idzie w parze ze szczegółowością i wnikliwością. Są też rzeczy nie pierwszej świeżości. Przykład to tworzenie klastrów gospodarczych. Znów jest zapowiedź i to na poziomie „co i gdzie", zatem założyć należy, że rzecz została doskonale przemyślana, o czym w prezentacji nic nie ma. Niedawno miała się tym zajmować fundacja w Agencji Rozwoju Przemysłu, był start w błyskach fleszy i przed kamerami TV. Wszyscy wiemy, że chcemy to zrobić, ale nikt nie wie, dlaczego nam nie wychodzi...
Wiele podpunktów programu „Przyjazna szkoła i kultura na nowy wiek" niezbyt koresponduje z jego tytułem, a ich zawartość merytoryczna nie odpowiada nazwom, np. opis działań na rzecz nowoczesnych kompetencji. Nie widać ręki przytomnego redaktora zarządzającego treściami w Ładzie zawartymi.