Litwa przygotowuje projekt Ignaliny II od dawna, ale z różnych powodów realizacja jest odsuwana w czasie i – według ostatnich zapowiedzi władz w Wilnie – inwestycja ma być gotowa ok. 2018 – 2020 r. To w opinii ekspertów może zniechęcić polską firmę do zaangażowania w inwestycję. W tym samym czasie będzie bowiem realizować budowę pierwszego reaktora w naszym kraju.
– Gdyby budowa Ignaliny II rozpoczęła się wcześniej, tak jak to pierwotnie planowano, udział w niej byłby dla PGE okazją do zdobycia doświadczenia w energetyce atomowej – mówi "Rzeczpospolitej" jeden z ekspertów rynku.
Ponadto władze w Wilnie chcą, by w projekcie Ignaliny II nawet połowę udziałów miał zachodni partner – firma z doświadczeniem w energetyce jądrowej, a więc któryś z francuskich, amerykańskich lub koreańskich potentatów. A to by oznaczało, że PGE przypadłyby poboczne zadania. Wiceprezes PGE odpowiedzialny za finanse Wojciech Topolnicki przyznaje tylko, że rozmowy ze stroną litewską jeszcze trwają i mogą się zakończyć za miesiąc. – A wtedy podejmiemy decyzję – mówi. – Znacząco zmieniły się warunki realizacji tego projektu, musimy je dokładnie przeanalizować.
Litwa chce wybudować Ignalinę II na miejsce starej elektrowni, którą zamknęła z końcem 2009 r. Zobowiązała się do tego w traktacie akcesyjnym, choć wyłączenie Ignaliny I powoduje uzależnienie kraju od importu energii głównie Rosji i Białorusi.