Wzrost gospodarczy pod koniec roku miał być już niższy niż kilka miesięcy wcześniej, ale cały czas miał się utrzymywać w granicach 5,9 – 6,2 proc. PKB w skali roku. Tymczasem, jak wynika z ostatnich danych, gospodarka zwalnia bardziej, niż się spodziewano.
Wstępne wyliczenia resortu finansów dotyczące wpływów podatkowych za miniony miesiąc wskazują, że będą one niższe, niż szacowano w harmonogramie. – Wyraźnie się zaznacza trend spadkowy w podatkowych dochodach państwa – wyjaśnia wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska. – Miesiące, w których notowaliśmy nadwyżkę w stosunku do tego, co zaplanowaliśmy, mamy już za sobą. Nie chce jednak podawać konkretnych liczb. Te mają zostać ogłoszone za kilka dni. Zdaniem ekonomistów to kolejny element układanki – po słabszych danych o sprzedaży detalicznej, produkcji przemysłowej oraz spowolnieniu tempa przyrostu kredytów dla gospodarstw domowych – wskazujący na to, że apogeum wzrostu gospodarczego mamy za sobą.
Produkcja przemysłowa we wrześniu wzrosła rok do roku o 5,2 proc., a sprzedaż detaliczna o 14,2 proc. i były to najgorsze wyniki spośród wszystkich miesięcy w roku. W październiku nie należy się spodziewać lepszej sytuacji.
– Skala umacniania się złotego przybiera na sile, sygnały docierające do nas z firm nie są najlepsze. To wszystko może spowodować, że pod koniec roku zwiększy się deficyt na rachunku obrotów bieżących – przewiduje Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. Jego zdaniem sytuację mogą jeszcze pogorszyć problemy na rynku pracy, powolna utrata konkurencyjności polskich firm i zaniechanie planowanych inwestycji.– Cały czas mam jeszcze nadzieje, że wzrost gospodarczy w ostatnim kwartale roku wyniesie około 5,8 proc. PKB, ale niewykluczone, że będę musiał te prognozy zweryfikować – wyjaśnia ekonomista.
Jego koledzy już to robią. Za kilka dni najnowsze dane dotyczące polskiej gospodarki ma ogłosić Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych. – Wcześniej prognozowaliśmy na ostatnie trzy miesiące roku wzrost ok. 5,9 proc. PKB, dziś szacujemy, że będzie on niższy – mówi Maciej Krzak z CASE.