Ostatnie dwie sesje w Warszawie były klasycznym przykładem zastosowania giełdowej zasady „kupuj pogłoski, sprzedawaj fakty”.
W środę inwestorzy intensywnie kupowali akcje głównie banków, a więc sektora, co do którego wzrosły oczekiwania po opublikowaniu pierwszych raportów kwartalnych. Wczoraj natomiast to papiery m.in. Pekao i PKO BP ciągnęły cały rynek w dół, a właśnie te dwie spółki jeszcze przed sesją podały swoje wyniki finansowe wypracowane w pierwszych trzech miesiącach tego roku.
Zyski okazały się nieco lepsze, niż przewidywali analitycy, niestety słabe nastroje na środowym zamknięciu giełd w USA przeważyły nad tymi wynikami. Na razie jednak wczorajszą sesję można traktować jako korektę trwającego od początku tygodnia wzrostu – przez trzy dni WIG20 zyskał ponad 4 proc., a wczorajszy spadek wyniósł 1,2 proc. Spośród 20 spółek wchodzących w skład indeksu notowania tylko trzech wzrosły: GTC, KGHM i Polimeksu. Najwięcej tej ostatniej – o 1 proc. Na koniec dnia prawie 4 proc. straciły na wartości akcje Pekao, w dodatku przy wyższych niż dzień wcześniej podczas zwyżek obrotach. W sumie jednak na całym rynku obroty spadły do 1,4 mld zł. W środę ich poziom sięgnął 1,8 mld zł.
Na zachodzie Europy inwestorzy nie byli łaskawi dla włoskiego właściciela Pekao. Kurs papierów UniCredit na giełdzie w Mediolanie pod koniec dnia zniżkował o 3 proc., ale nie ma się co dziwić, skoro kwartalny zysk spółki spadł o połowę. Taniały też inne banki: Raiffeisen, UBS i Credit Suisse. Najbardziej wynikami rozczarował jednak belgijski browar InBev, właściciel m.in. takich marek, jak Beck’s i Stella Artois. Notowania spółki podczas sesji spadały o ponad 5 proc. Pod koniec dnia sytuacja na parkietach w Londynie, Frankfurcie i Paryżu poprawiła się, głównie z powodu próby odreagowania środowych spadków w USA. Za oceanem po otwarciu sesji indeksy zaczęły rosnąć.