PKO BP ponownie okazał się najmocniejszą marką wśród firm finansowych, choć nie jest liderem, lecz drugim pod względem wielkości bankiem na rynku. Kontrolowany przez Skarb Państwa, w mniejszym stopniu niż jego konkurenci odczuwa negatywne skutki kryzysu finansowego i chce odzyskać pozycję największego gracza na polskim rynku. Na razie wyprzedza go Pekao, który powiększył swój stan posiadania po fuzji z częścią Banku BPH.
– Zakładam, że będziemy zwiększać udziały rynkowe zarówno w segmencie depozytów, jak i kredytów – podkreślał Jerzy Pruski, prezes PKO BP, po publikacji wyników za trzeci kwartał. Na koniec września bank miał 20,1-proc. udział w depozytach oraz 23,1-proc. w kredytach dla klientów detalicznych.
Do wzmocnienia marki PKO BP przyczynia się wielkość jego sieci; bank ma ponad 1200 placówek i 2,3 tys. własnych bankomatów. Prowadzi też 6,3 mln rachunków oszczędnościowo-rozliczeniowych i wydał już ponad milion kart kredytowych. Nie żałuje też pieniędzy na reklamę; jest widoczny zarówno w mediach elektronicznych, jak i na billboardach. Według danych Expert Monitora w minionym kwartale wydał na reklamy najwięcej spośród wszystkich banków.
W ostatnich tygodniach najbardziej widoczne były reklamy lokat PKO BP po zmianie oferty depozytowej, którą bank wprowadził pod koniec września. Kampania oraz siła marki przyniosły efekty w postaci rekordowych wpływów. Bank w ciągu jednego dnia zbierał średnio ponad 200 mln zł tylko na nowo wprowadzonych produktach. Pomógł również fakt, że to Skarb Państwa jest głównym właścicielem banku.
W czasie kryzysu i ograniczonego zaufania wobec instytucji finansowych klienci zanoszą pieniądze nie tylko tam, gdzie jest najwyższe oprocentowanie, ale i tam, gdzie ich zdaniem oszczędności są bardziej bezpieczne.