Kryzys finansowy nie powinien nas zniechęcać do oszczędzania. Wręcz przeciwnie, powinniśmy starać się odkładać jak najwięcej, bo w przyszłości – gdyby nasza sytuacja finansowa się pogorszyła – pieniądze te bardzo się przydadzą.
Najodważniejsi i mający na tyle duże zasoby, że część mogą ulokować na co najmniej kilka lat, powinni rozważyć stopniowy powrót na giełdę. Akcje wielu spółek stały się tanie. Ale kursy mogą jeszcze spadać, lepiej więc kupować systematycznie, bo wtedy cena zakupu zostanie uśredniona. To samo dotyczy funduszy akcyjnych.
Nie powinniśmy zapominać też o obligacjach skarbowych. Najprościej kupuje się je w sieci PKO BP. Oprocentowanie (stałe) oferowanych w marcu dwulatek wynosi 5,5 proc. w skali roku, a na przykład dziesięciolatek (które tak jak i inne papiery detaliczne możemy odsprzedać emitentowi w dowolnym momencie, płacąc 1 zł od sztuki) – aż 7 proc. w pierwszym roku.
Oprocentowanie najlepszych lokat w bankach jest porównywalne z oprocentowaniem obligacji (patrz: D5), ale przeciętne stawki są już znacznie niższe. Jeśli chcemy zapewnić sobie stały dostęp do pieniędzy i wybierzemy rachunek oszczędnościowy, to np. w MultiBanku możemy teraz liczyć na 4,45 proc., w BZ WBK – 4 proc., w Polbanku – 6 proc. (depozyt o wartości 5 tys. zł).
Dobrą alternatywą dla oferty banków powinny być fundusze pieniężne. Jak szacują eksperci, w tym roku mogą one przynieść stabilne zyski przekraczające 5 proc., a najlepsze nawet 6 – 6,5 proc. Zaletą inwestycji w takie fundusze jest to, że łatwo i szybko możemy wycofać środki bez utraty zysku. Dlatego można w nich bezpiecznie przetrzymywać kapitał w oczekiwaniu na pojawienie się dobrych okazji inwestycyjnych np. na giełdzie czy na rynku nieruchomości.