W Polbanku płaci się co prawda 2 zł, ale tylko do najbliższego poniedziałku. W nowej taryfie będzie to kosztować dwukrotnie więcej.

2,5 zł za przelew to propozycja Lukas Banku dla posiadaczy Konta Wygodnego. To rozwiązanie może być opłacalne, zwłaszcza gdy klient ma w tym banku zdeponowane przynajmniej 5 tys. zł i dzięki temu jest zwolniony z opłaty za prowadzenie konta. 3 zł za przelew w oddziale płacą posiadacze Konta Efekt w Invest-Banku i Pol-Konta w banku BPS, a 2,99 zł korzystający z rachunku CitiOne w Citi Handlowym (ten ostatni może być darmowy, jeśli powierzy się bankowi minimum 15 tys. zł).

Klienci o tradycyjnym podejściu do usług bankowych powinni się też przyjrzeć ofercie BGŻ, BZ WBK i Banku Pocztowego, a dokładniej ich droższym rachunkom. Plan aktywny w BGŻ i Konto24 Prestiż w BZ WBK kosztują po 15 zł miesięcznie. Jednak opłata za przelewy realizowane w placówce jest już wkalkulowana w cenę rachunku. Mimo pozornie wysokiej stawki może to być najciekawsza propozycja dla osoby, która wykonuje wiele takich operacji.

Dobrą ofertę dla tradycyjnych klientów ma też Bank Pocztowy. Posiadacze droższego rachunku (za 10 zł miesięcznie) bez dodatkowej opłaty mogą zlecić dziesięć przelewów. Nie ma przy tym znaczenia, czy posłużą się Internetem, zadzwonią do konsultanta czy przyjdą do placówki. Wielkim plusem tej oferty jest bardzo rozbudowana sieć obsługi klientów. Dyspozycje przelewu przyjmują nie tylko oddziały banku, ale też placówki pocztowe, także te, w których nie ma odrębnego stanowiska bankowego.

Nieco inaczej konto powinna wybierać osoba, która nie chce korzystać z Internetu, ale też nie będzie zlecała tradycyjnych przelewów, bo rachunki opłaca np. w kasie supermarketu. Rachunek bankowy będzie więc jej potrzebny tylko do tego, by trafiała tam pensja, renta lub emerytura, która następnie będzie stopniowo podejmowana z bankomatu. Dla takiego klienta najlepszym rozwiązaniem będzie tani rachunek z dużą siecią bezprowizyjnych maszyn wypłacających gotówkę. Ten warunek najlepiej spełniają... konta internetowe.