Na giełdzie bessa, więc wygrały obligacje

W ciągu ostatnich pięciu lat prawdopodobieństwo trafnej inwestycji na rynku akcji wyniosło niespełna 50 proc. Można było zarobić krocie, ale też stracić wszystkie wyłożone pieniądze. Nie zawiodły natomiast długoterminowe obligacje skarbowe

Publikacja: 09.04.2009 01:35

Na giełdzie bessa, więc wygrały obligacje

Foto: Fotorzepa, Piotr Gęsicki Pio Piotr Gęsicki

Półtoraroczna bessa zjadła pięcioletnie zyski z inwestycji w akcje. WIG znajduje się obecnie na poziomie z kwietnia 2004 r. Kto w tym czasie inwestował w papiery największych spółek, stracił 14 proc. Natomiast straty tych, którzy postawili na tak popularne kiedyś małe i średnie spółki, sięgają 20 proc. Oczywiście to wyniki średnie – o tyle spadła wartość poszczególnych indeksów.

Spośród wszystkich spółek notowanych na warszawskiej giełdzie pięć lat temu prawie połowa przyniosła zyski. Najwięcej można było zarobić na akcjach Best (1000 proc.) i TU Europa (840 proc.). Wyniki imponujące, ale płynność tych papierów jest niska i przeciętny inwestor raczej nie ma ich w portfelu.

Ale może mieć akcje Stalproduktu. W ciągu pięciu lat ich kurs wzrósł o 725 proc. Spółka bardzo się rozwinęła. Przez pięć lat jej przychody zwiększyły się prawie trzykrotnie. Na koniec ubiegłego roku sprzedaż sięgnęła 1,8 mld zł. Zysk firmy w końcu 2003 r. wynosił 12,3 mln zł, a dziś prawie 350 mln zł (netto).

Trzycyfrowymi stopami zwrotu z inwestycji mogą cieszyć się też ci, którzy mają akcje spółek z branży budowlanej, takich jak Polimex, Elbudowa, Pemug, Mostostal Płock, Zabrze i Warszawa oraz Naftobudowa. Prawie cały zainwestowany majątek można było natomiast stracić na akcjach Swarzędza, Krosna czy Groclinu. Wszystkie te spółki stały się ofiarami mocnego złotego.

Spośród największych firm najlepiej wypadła inwestycja w papiery KGHM (42 proc.). Wynik ten jest jednak zaledwie o

6,5 pkt proc. lepszy niż średnia stopa zwrotu z inwestycji w obligacje skarbowe. A ryzyko jest przecież nieporównywalne. Wybierając dwudziestoletnią obligację o stałym oprocentowaniu, zarobiliśmy prawie 50 proc.

Ponieważ indeksy wciąż są blisko dna bessy, strategia systematycznego dokupywania akcji nie przyniosła pożądanych skutków. Zyskiem zakończyła się inwestycja zaledwie w co piątą spółkę.

Bardzo zróżnicowane są wyniki funduszy inwestycyjnych. Akcyjne zanotowały średnią stratę w wysokości 3,9 proc. Spośród 18 dostępnych pięć lat temu tylko sześć wypracowało zyski.

Zdecydowanym liderem okazał się Legg Mason; powiększył powierzony mu kapitał o ponad jedną trzecią. Dobrze poradziły sobie też: Skarbiec (17,6 proc.), Arka (14 proc.), Idea (13,4 proc.), ING (9,5 proc.) i Unikorona (7,2 proc.). Pozostałe fundusze mają straty, największe Pioneer i DWS Małych Spółek (po około 30 proc.).

Spośród mniej ryzykownych funduszy zrównoważonych zysk wypracował co trzeci. Najlepiej wypadły Arka i Skarbiec. Średnia stopa zwrotu w tej grupie była ujemna, wyniosła 0,9 proc.

Im mniej akcji w portfelu, tym wyniki lepsze. Fundusze stabilnego wzrostu zarobiły przeciętnie 15 proc. Ale dużo więcej można było zyskać na zwykłej lokacie bankowej – ponad 20 proc. Różnice w wynikach poszczególnych funduszy są bardzo duże. Zarządzający środkami Idei, Arki i Legg Mason potrafili zarobić 30 proc., podczas gdy ich koledzy z Pioneera zanotowali stratę 4,6 proc. Realnie stracili też posiadacze jednostek PKO/CS i Millennium.

Najlepsze okazały się fundusze obligacji i rynku pieniężnego. Pierwsze zyskały przeciętnie 24,6 proc., a drugie 22,5 proc.

[ramka]Jak liczyliśmy opłacalność

Pięć lat temu, w kwietniu 2004 r., rozpoczęliśmy systematyczne oszczędzanie. Co miesiąc te same kwoty przeznaczaliśmy na zakup obligacji skarbowych, jednostek funduszy inwestycyjnych, akcji, walut obcych oraz na założenie w banku depozytu złotowego. W te same instrumenty finansowe zainwestowaliśmy też jednorazowo. Jeśli lokata kończyła się np. po roku, zakładaliśmy podobną na nowych warunkach.

31 marca 2009 r. podsumowaliśmy efekty. Zyski lub straty osiągnięte dzięki systematycznemu oszczędzaniu nie pokrywają się z wynikami jednorazowych inwestycji. Jest to skutek dwóch czynników. Po pierwsze, w przypadku inwestycji jednorazowej przez pięć lat pracowała od razu cała kwota, co jest szczególnie ważne przy lokatach przynoszących zysk w postaci odsetek. Po drugie, w przypadku akcji i funduszy inwestujących w akcje duże znaczenie mają zmiany kursów na giełdzie; wyniki zależą od ceny akcji w dniu rozpoczęcia i podsumowania inwestycji.

[srodtytul]Obligacje skarbowe[/srodtytul]

Kupowaliśmy papiery dostępne na giełdzie: trzyletnie (TZ), dziesięcioletnie o zmiennym oprocentowaniu (DZ) i dziesięcioletnie o stałym oprocentowaniu (DS), pięcioletnie o stałym oprocentowaniu (SP) oraz dwudziestoletnie (WS). W sieci PKO BP nabywaliśmy dwulatki (DOS) i czterolatki (COI). Cyfry występujące po literach oznaczających rodzaj obligacji, wskazują na miesiąc (dwie pierwsze) i rok wykupu papieru. Określeń tych użyliśmy na wykresie. Za odsetki od obligacji kupowaliśmy kolejne papiery tego samego typu. Zyski z obligacji notowanych na giełdzie są wyliczone po uwzględnieniu prowizji maklerskiej. Przyjęliśmy, że wynosi ona 1 proc. wartości transakcji. Obliczenia uwzględniają wszystkie należne odsetki.

[srodtytul]Akcje[/srodtytul]

Wyliczyliśmy wyniki inwestycji w akcje 20 spółek, które były największe na warszawskiej giełdzie pięć lat temu. Założyliśmy, że kupując akcje, płacimy prowizję maklerską w wysokości 1 proc. wartości transakcji.

[srodtytul]Fundusze inwestycyjne[/srodtytul]

Jednostki uczestnictwa w funduszach kupowaliśmy po cenach sprzedaży obowiązujących danego dnia. Bieżącą wartość portfela obliczyliśmy, mnożąc liczbę jednostek przez ich wartość.

[srodtytul]Lokaty złotowe[/srodtytul]

Oprocentowanie lokaty ustaliliśmy na podstawie średnich stawek w 20 największych bankach. Podając zyski, zakładamy, że lokaty nie zostaną zerwane przed terminem.

[srodtytul]Waluty[/srodtytul]

Dolary i euro kupowaliśmy i sprzedawaliśmy w kantorze. Zdeponowaliśmy je w banku na lokatach terminowych.[/ramka]

[ramka][link=http://www.rp.pl/temat/7.html][b]Więcej na rp.pl/pieniądze[/b][/link][/ramka]

Półtoraroczna bessa zjadła pięcioletnie zyski z inwestycji w akcje. WIG znajduje się obecnie na poziomie z kwietnia 2004 r. Kto w tym czasie inwestował w papiery największych spółek, stracił 14 proc. Natomiast straty tych, którzy postawili na tak popularne kiedyś małe i średnie spółki, sięgają 20 proc. Oczywiście to wyniki średnie – o tyle spadła wartość poszczególnych indeksów.

Spośród wszystkich spółek notowanych na warszawskiej giełdzie pięć lat temu prawie połowa przyniosła zyski. Najwięcej można było zarobić na akcjach Best (1000 proc.) i TU Europa (840 proc.). Wyniki imponujące, ale płynność tych papierów jest niska i przeciętny inwestor raczej nie ma ich w portfelu.

Pozostało 87% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy