Eksperci przekonują, że gdy nadejdzie oczekiwana korekta, warto będzie kupić jednostki funduszy akcyjnych. Najpierw jednak musimy podjąć decyzję, czy będziemy inwestować w akcje z rynków dojrzałych czy wschodzących (tzw. emerging markets). Najbardziej popularnymi rynkami wschodzącymi są: azjatycki, Europy Środkowo-Wschodniej (w tym polski), bałkański, BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny).
– Rynki wschodzące są bardziej ryzykowne od dojrzałych. W przypadku dobrej koniunktury stopy zwrotu są tam znacznie wyższe, ale w trakcie bessy spadek wartości bardziej dotkliwy – mówi Wojciech Smoleński, diler w Domu Maklerskim IDM, do którego należy Idea TFI.
Dobrze widać to na podstawie [link=http://www.rp.pl/artykul/384124_Na_egzotycznych_gieldach_wieksze_zyski_i_ryzyko.html]analizy indeksów giełdowych[/link]. Brazylijska Bovespa od szczytu w maju 2008 r. do listopada 2008 r. spadła o ok. 60 proc. Indeks rynku tureckiego, ISE100, od górki z listopada 2007 r. do listopada 2008 r. zmalał o ok. 65 proc. Oba w ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy silnych wzrostów zyskały odpowiednio 110 i 130 proc. Tymczasem amerykański S&P500 w trakcie bessy zmniejszył wartość o połowę, a od wiosny zyskał ponad 60 proc.
– To pokazuje potencjał funduszy inwestujących na rynkach wschodzących, w tym także w Polsce – komentuje Paweł Jackowski, zarządzający funduszami w Allianz TFI.
– Fundusze operujące na rynkach rozwiniętych, głównie amerykańskim i zachodnioeuropejskim, są bardziej stabilne, ale oferują zazwyczaj niższe stopy zwrotu – dodaje Wojciech Smoleński z DM IDM.