- Obawiamy się wprowadzania zakazu, który ograniczy naszą konkurencyjność – mówi Marek Grodziński, dyrektor Centrum BPO Capgemini w Polsce, które zatrudnia ponad 2 tysiące specjalistów.
Szybko rozwijającą się w ostatnich latach branżę outsourcingu procesów biznesowych (BPO), z przychodami sięgającymi 2 mld dolarów rocznie, niepokoi jedna z inicjatyw Parlamentu Europejskiego. A konkretnie apel o ustanowienie niedzieli dniem wolnym od pracy, który podpisała już ponad jedna trzecia eurodeputowanych. Jeśli jego zwolennicy zbiorą podpisy połowy europosłów (brakuje im jeszcze ok. 125), to inicjatywa stanie się oficjalnym stanowiskiem Parlamentu Europejskiego.
Pracodawcy boją się, że będzie to podstawą, by zapis o wolnej niedzieli wprowadzić do nowelizowanej właśnie dyrektywy Unii o czasie pracy. – To jest dyrektywa unijna, więc apel nie ma mocy wiążącej – uspokaja Tadeusz Cymański, europoseł PiS, który nie podpisał jeszcze apelu.
[srodtytul]Mniejsza konkurencyjność...[/srodtytul]
Przedstawiciele branży outsourcingu obawiają się nie tylko ograniczenia obecnych umów, ale – przede wszystkim – mniejszej konkurencyjności Polski w rywalizacji o kolejne kontrakty. Choćby takie jak ten na obsługę finansów giganta branży wydobywczej, koncernu Rio Tinto, który zdobyło łódzkie centrum Infosys. Jego dyrektor zarządzający Krystian Bestry przewiduje, że unijne ograniczenia czasu pracy skłonią globalnych zleceniodawców do wyboru centrów BPO z innych części świata.