Trwający od początku lipca rajd indeksu rynków wschodzących w górę, który doprowadził go do poziomu z początku maja, zakończył się w ubiegłym tygodniu. Wskaźnik stracił na wartości ponad 3 proc., do czego w znacznej mierze przyczyniły się giełdy z naszej części Europy. In minus wyróżniły się szczególnie parkiety w Warszawie i Budapeszcie.
Gorsze nastroje to efekt rosnących obaw inwestorów o stan globalnej gospodarki. Seria słabszych danych makroekonomicznych z USA i Chin z ubiegłego tygodnia skłoniła graczy do realizacji zysków. Paradoksalnie jednak giełda w Chinach, obok giełdy indyjskiej, poradziła sobie w minionym tygodniu najlepiej wśród rynków wschodzących.
W końcówce tygodnia nastroje na krótko się poprawiły za sprawą lepszych od oczekiwań danych na temat wzrostu gospodarczego Niemiec w drugim kwartale, lecz cały czas wprawdzie nieśmiało, ale jednak, pojawiają się głosy o drugim dnie recesji w światowej gospodarce.
W tym tygodniu inwestorzy mogą próbować trochę odreagować, ale atak na nowe szczyty jest mało prawdopodobny. Rynki raczej będą szukały stanu równowagi. Ostatnie dane z USA o gorszej od oczekiwań sprzedaży detalicznej ograniczą aktywność kupujących, zwłaszcza że w tym tygodniu czeka nas kolejny wysyp informacji makro, które rzucą więcej światła na stan gospodarki. Poznamy między innymi informacje o produkcji przemysłowej, cenach producentów oraz istotne informacje z rynku nieruchomości w Stanach Zjednoczonych.
Ponieważ indeks rynków wschodzących cały czas jest mocno skorelowany ze wskaźnikiem S&P500, należy oczekiwać, że również w tym tygodniu wiadomości lokalne z poszczególnych krajów ustąpią miejsca informacjom z USA.