Tym razem dewaluacja nie jest wymuszona przez międzynarodowe organizacje finansowe, kredytujące Białoruś, jak w miało miejsce w latach 2008-2009. Wtedy białoruski rubel stracił ponad 20 proc. Teraz bank centralny postanowił pójść śladem tych państw, które osłabiając swój pieniądz tworzą szansę dla własnego eksportu i gospodarki.
Jak podaje agencja Regnum, od początku tygodnia białoruski rubel zyskał 2,9 proc. w stosunku do euro osiągając historycznie najwyższy kurs - 4291 rubel/euro. Dolar i rubel rosyjski podrożały o 0,3 proc., a dwuwalutowy koszyk o 1,15 proc. (4,6 proc. od początku roku.
Białoruś ma wciąż rosnące zadłużenie (23,2 mld dol. na początek lipca - ostatnie dane), z czego ponad 10 mld dol. to długi krótkoterminowe. W kraju brakuje waluty na spłatę długów i podtrzymanie kursu rubla. Rząd wprowadził ograniczenia dla obywateli, m.in. zakaz wydawania kredytów w walutach. Dolary i euro Białorusin może kupić tylko w wybranych bankach, w wybranych godzinach (kantorów w kraju nie ma).