Kataklizm w Japonii, który spowodował m.in. uszkodzenie elektrowni jądrowych, nie będzie mieć wpływu na przygotowywany w Polsce projekt atomowy - tak wynika z wypowiedzi premiera polskiego rządu. Wczoraj Donald Tusk przypomniał w Gdańsku, że Polska nie jest krajem sejsmicznym. – Są możliwości techniczne i konstrukcyjne, by bezpiecznie wybudować elektrownię atomową w Polsce – dodał.
Raport specjalny rp.pl tsunami w Japonii
W efekcie piątkowego trzęsienia ziemi w Japonii w elektrowni atomowej Fukushima I doszło do awarii systemu chłodzącego reaktor nr 1, a w niedzielę władze w Tokio poinformowały o zagrożeniu kolejnym wybuchem, w pobliżu reaktora nr 3, z powodu nagromadzenia wodoru. Ten reaktor jest częściowo wypełniony paliwem plutonowym, znacznie groźniejszym od uranowego.
Eksperci uważają, ze to, co się stało w Japonii, może skłonić wiele krajów do ponownej analizy sensu budowy elektrowni atomowych; trudniej też będzie przekonać społeczeństwo do takich inwestycji. – Chociaż informacje przekazywane przez rząd japoński i firmy energetyczne są dosyć skąpe, co wynika z obawy przed paniką, to i tak można wnioskować, że sytuacja jest bardzo poważna – mówi "Rz" profesor Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej, ekspert European Energy Institute. – W zasadzie po takiej awarii jak w Fukushimie elektrownia nie nadaje się do użytku, chociaż dalej stanowi groźbę ze względu na zgromadzone setki ton radioaktywnego paliwa.