W odpowiedzi na kryzys znacząco wzrosła popularność stress testów, które mają oceniać kondycję banków, także tych działających w Europie. Dotąd przeprowadzono kilka ćwiczeń dotyczących oceny banków europejskich, a obecnie dyskutowane są na forum unijnym kolejne stress testy, których wyniki mają zostać opublikowane w czerwcu.
Wcześniejsze stress testy, a zwłaszcza te z 2010 r., były szeroko komentowane przez specjalistów i media, którzy podawali w wątpliwość ich wiarygodność (m.in. ocenę banków hiszpańskich). Toteż z pewnością wyniki kolejnych stress testów powinny się cechować większą wiarygodnością niż wcześniejsze tego rodzaju ćwiczenia. W przeciwnym przypadku instytucjom odpowiedzialnym za przeprowadzenie stress testów, w tym m.in. europejskiemu nadzorowi, grozi rysa na reputacji oraz spadek zaufania.
Obecnie przeprowadzane stress testy, podobnie jak wcześniejsze, mają ocenić kondycję banków na podstawie badania ich wypłacalności, a zatem stopnia pokrycia wybranych rodzajów ryzyka przez posiadane fundusze własne najwyższej jakości (tzw. Tier I). Minimalny poziom tak wyznaczonej wypłacalności został określony na 5 proc.
Stress testy mają zatem określić wytrzymałość banków na wzrost ryzyka, tzn. w przenośni zbadać, czy pacjent – bank – wytrzyma kolejne dawki ryzyka i jak go ewentualnie wzmocnić, żeby mógł udźwignąć to ryzyko. Stress testy, oparte na pomiarze wypłacalności, oceniają zatem tylko wycinek działalności bankowej. Nie analizują one sytuacji banku oraz podejmowanego ryzyka w sposób kompleksowy.
Oparcie stress testów na ocenie wypłacalności nie jest przypadkowe i wynika przede wszystkim z faktu istnienia zharmonizowanych zasad pomiaru wypłacalności w skali unijnej.