O ile jeszcze rano, pod wpływem rozczarowującego przebiegu wtorkowej sesji na Wall Street i spadków na giełdach azjatyckich, WIG20 otworzył się tak nisko, że zapowiadało się na kolejny atak na poziom 2800 pkt, nad którym indeks balansuje od ponad tygodnia, potem nastroje zaczęły się jednak poprawiać. Od porannego dołka do południa WIG20 podniósł się o 1,3 proc., z nawiązką odrabiając początkowe straty.

Pomocą dla kupujących przy obronie wsparcia w okolicach 2800 pkt okazały się m.in. doniesienia z polskiej gospodarki. Sprzedaż detaliczna wystrzeliła w kwietniu o 18,6 proc. względem kwietnia 2010 r., co cieszy, biorąc pod uwagę niedawne słabsze odczyty. Na dodatek GUS podał, że w maju poprawiły się nastroje konsumentów. Atmosferze na GPW pomogło też podniesienie przez OECD prognoz wzrostu polskiej gospodarki w tym roku do 3,9 z 3 proc. W 2012 r. PKB ma urosnąć z kolei o 3,8, a nie o 3,5 proc., jak wcześniej prognozowano. Ekonomiści OECD wskazują na dobroczynny wpływ inwestycji finansowanych przez UE i przygotowania do mistrzostw Euro 2012.

Po południu pojawiło się ryzyko, że dobre nastroje zepsują na nowo dane z USA. Zamówienia na dobra trwałego użytku zmalały tam znacznie mocniej niż się spodziewano (analitycy oczekiwali, że dane będą słabe ze względu na przerwy w dostawach spowodowane trzęsieniem ziemi w Japonii). Na szczęście dla posiadaczy akcji, doniesienia zza oceanu miały niewielki wpływ na notowania, a po krótkiej zadyszce WIG20 jeszcze bardziej ochoczo ruszył w górę. Ostatecznie indeks sięgnął poziomu, który poprzednio notowany był jeszcze dwa tygodnie temu (w cenach zamknięcia).