Warta 39 mld dolarów transakcja sprzedaży amerykańskiego operatora mobilnego z grupy Deutsche Telekom jego największemu konkurentowi absorbuje już nie tylko bezpośrednich konkurentów, największych partnerów, urzędy regulacyjne, organizacje konsumenckie. Zaczyna być również przedmiotem debaty w Kongresie – pisze Wall Street Journal.

Wtorek jest ostatnim dniem, w którym Federalna Komisja Komunikacji (FCC) przyjmuje opinie w sprawie planowanej przez operatorów fuzji. Zdecydowanie przeciw wypowiada się trzeci co do wielkości operator na amerykańskim rynku Sprint Nextel, który argumentuje, że fuzja będzie ciosem dla rynkowej konkurencji. W podobnym tonie wypowiedział się mniejszy, lokalny operator MetroPCS. Władze niektórych stanów, jak na przykład Kalifornii, podjęły własne dochodzenie w sprawie. Nie mogą one zablokować fuzji, ale mogą wystawić jej negatywne rekomendacje. Sprawa była już przedmiotem interpelacji republikańskich kongresmanów.

Decydować będzie nie tylko stanowisko FCC, ponieważ w ramach innej procedury koncentrację może zablokować również Departament Sprawiedliwości. Jak wskazuje WSJ w tym roku zdarzyło się to już trzy raz. Craig Moffett, analityk w firmie doradztwa inwestycyjnego Sanford C. Bernstein ocenił dla WSJ, że szanse na akceptację dla transakcji AT&T – T-Mobile wynoszą 65 proc.

Zwolenników transakcji jest także sporo. Popiera ją na przykład tandem Nokia - Microsoft. Wielu podmiotom fuzja nie przeszkadza, ale znacznie słabiej ich słychać, niż zdeterminowanych przeciwników.

Sprawa może mieć reperkusje dla polskiego rynku. Rene Obermann, szef DT, informował niedawno, że jego firma może rozważyć wzmacnianie pozycji na lokalnych rynkach przez akwizycje kolejnych podmiotów. Mowa była m.in. o możliwości przejęcia stacjonarnego operatora w Polsce. Po sprzedaży T-Mobile AT&T możliwości zgromadzenia środków niemieckiemu koncernowi by nie zabrakło. Jeżeli transakcji nie zrealizuje jego strategia może ulec zmianie.