Dobry moment na zmianę w Polkomtelu

Operatorzy muszą mieć oprócz ceny połączeń i aparatów za złotówkę coś specjalnego dla abonenta

Publikacja: 15.07.2011 03:16

Dwa lata temu, na WZA Polsatu Cyfrowego, prezentując sprawozdanie rady nadzorczej, w której zasiadam jako jej niezależny członek postawiłem tezę, że w przyszłości Cyfrowy będzie konkurował nie z Canal+, czy z telewizją N, tylko ewentualnie z TP SA.

Rynek telefonii mobilnej w Polsce rozwijał się szybciej niż gdzie indziej z kilku wyjątkowych powodów. Po pierwsze, z powodu braku telefonii stacjonarnej i wywołaną tym przez lata tęsknotą za posiadaniem własnego numeru. Po drugie, z wielkości rynku: ostatecznie w innych krajach postkomunistycznych telefonów stacjonarnych też nie było, ale tam nie ma aż tylu potencjalnych użytkowników, zwłaszcza wśród najbardziej mobilnej części społeczeństwa – czyli młodego pokolenia – osób jeszcze uczących się lub wchodzących dopiero na rynek pracy. Tylko w Polsce mięliśmy bowiem wyż demograficzny w latach 80. I wreszcie po trzecie, istotnym czynnikiem rozwoju telefonii mobilnej była owa mobilność – szczególnie pasująca charakterologicznie do Polaków (indywidualistów spragnionych wolności), a do młodego pokolenia w szczególności.

Stąd boom na rynku telefonii komórkowej, dziś widoczne już spowalniający. Ostatecznie, ile można mieć telefonów?

Wyścig cenowy ma gdzieś swój koniec. Dlatego operatorzy muszą mieć oprócz ceny połączeń i aparatów za złotówkę coś specjalnego dla abonenta. I tu rodzi się problem. Rozwój przyszłościowych  segmentów usług wymagać będzie bardzo dużych inwestycji w sieć 4G. A inwestycje – choć obarczone sporym ryzykiem technicznym i rynkowym – wymagają środków finansowych. A środków tych nie można pozyskiwać tylko i wyłącznie z kredytów, nie dbając o przychody w wyniku prowadzonej wojny cenowej z konkurentami. Bo dla operatorów skończy się to tak, jak dla rządu Grecji.

Zresztą po stronie użytkowników też wyraźnie widać, że oprócz ceny coraz bardziej interesuje ich to magiczne słowo na „k" – czyli „kontent".

?

Po okresie „wojny stuletniej", tym razem nie między Francją a Anglią, tylko Niemcami w akcjonariacie PTC (operatora Ery), Polkomtel będzie miał do czynienia z dwoma konkurentami, którzy są graczami globalnymi, a na rynku polskim już zwierają szyki, podpisując porozumienie w sprawie budowy wspólnej infrastruktury. Idą więc wyraźnie w stronę tworzenia trwałej przewagi kosztowej.

Porozumienie między T-Mobile i Orange sugeruje jednak, że Niemcy nie za bardzo wierzą, aby Francuzi byli na tyle operatywni, aby wspólnie z TVN, z którym wcześniej zawarli porozumienie o współpracy, mogli „wrzucić" we wspólnie zbudowaną sieć lepszy kontent od nich samych.

Dlatego wejście do Polkomtelu Solorza-Żaka, a nie kolejnego operatora paneuropejskiego, który byłby w stanie zaoferować abonentom tańszy roaming sprawi, że na polskim rynku będzie dużo ciekawiej.

Akcjonariusze Polkomtelu znaleźli chyba optymalny moment na wyjście ze spółki. Mimo iż szczególnie w ostatnich latach była ona dobrze zarządzana i odnosiła sukcesy na rynku, właściciele podjęli odpowiednią decyzję. Rozproszony i „deczko" skonfliktowany akcjonariat spółki nie mógł jej zaszkodzić na „samorosnącym" dotąd rynku, ale nie byłby chyba w stanie zapewnić jej szans na sprostanie nowej sytuacji. A stagnacja byłaby dla niej zabójcza.

?

No i jeszcze niebagatelne znaczenie ma też cena. Amerykański Fed i Europejski Bank Centralny nadrukowały tyle dolarów i euro od 2008 roku dla zwiększania płynności rynków finansowych, że rynki mają dziś ewidentną nadpłynność – dlatego żądanie wysokiej ceny przez sprzedających mogło się spotkać z możliwością znalezienia wystarczających środków przez nabywcę.

Nie można też przecenić znaczenia, jakie miał dla tej transakcji kryzys finansowy. Skarb Państwa, jak przysłowiowa kania dżdżu, złakniony jest dywidendy ze swoich spółek. Sprzedaż przez nie Polkomtelu znacząco zwiększy ich zysk do podziału w przyszłym roku. Pewnie dlatego za głównego zwolennika tej transakcji uchodził od dawna pan minister Rostowski.

Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum Adama Smitha

Dwa lata temu, na WZA Polsatu Cyfrowego, prezentując sprawozdanie rady nadzorczej, w której zasiadam jako jej niezależny członek postawiłem tezę, że w przyszłości Cyfrowy będzie konkurował nie z Canal+, czy z telewizją N, tylko ewentualnie z TP SA.

Rynek telefonii mobilnej w Polsce rozwijał się szybciej niż gdzie indziej z kilku wyjątkowych powodów. Po pierwsze, z powodu braku telefonii stacjonarnej i wywołaną tym przez lata tęsknotą za posiadaniem własnego numeru. Po drugie, z wielkości rynku: ostatecznie w innych krajach postkomunistycznych telefonów stacjonarnych też nie było, ale tam nie ma aż tylu potencjalnych użytkowników, zwłaszcza wśród najbardziej mobilnej części społeczeństwa – czyli młodego pokolenia – osób jeszcze uczących się lub wchodzących dopiero na rynek pracy. Tylko w Polsce mięliśmy bowiem wyż demograficzny w latach 80. I wreszcie po trzecie, istotnym czynnikiem rozwoju telefonii mobilnej była owa mobilność – szczególnie pasująca charakterologicznie do Polaków (indywidualistów spragnionych wolności), a do młodego pokolenia w szczególności.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy