Anna Słojewska z Brukseli
– Premier Luksemburga ma dziś chyba większy wpływ na walkę z kryzysem niż szef eurogrupy – przyznał Jean-Claude Juncker sprawujący obie te funkcje. Odpowiadał na pytania i zarzuty eurodeputowanych, którym bardzo nie podoba się unijna recepta na walkę z kryzysem.
Zbyt wolne działania
– Zbyt mało, zbyt późno – podsumował Joseph Daul, szef Europejskiej Partii Ludowej. Według lidera największej frakcji w PE ostatnie miesiące pokazały, że metoda międzyrządowa zarządzania kryzysem jest nieefektywna.
Juncker z krytyką pokornie się zgadzał. – To prawda, nasza reakcja jest zbyt wolna i niewystarczająca – przyznał. Przypominał jednak, że taka jest natura strefy euro: 17 osobnych gabinetów, parlamentów i systemów politycznych. – W praktyce trudno jest wprowadzić w życie decyzje podjęte na szczycie strefy euro w lipcu – mówił. W tym tygodniu ratyfikacją postanowień w sprawie nowego pakietu pomocowego dla Grecji oraz zwiększeniem możliwości działania europejskiego funduszu stabilizacji finansowej mają się zająć parlamenty: Niemiec, Austrii, Finlandii, Estonii i Słowenii.
Metodą na lepsze zarządzanie antykryzysowe miałaby być koordynacja działań na poziomie UE. Zdaniem Guya Verhofstadta, szefa liberałów, rynki żądają dziś od strefy euro pełnej integracji – gospodarczej i podatkowej. Zanim jednak to nastąpi, trzeba ulepszyć proces decyzyjny na najbliższe tygodnie i miesiące.