Rośnie liczba kart zbliżeniowych w rękach Polaków. Pod koniec czerwca było ich już około 5,8 mln sztuk, a do końca roku ich liczba ma sięgnąć 10 mln – wynika z opublikowanego właśnie raportu firmy Polasik Research.
Szybki wzrost jest przede wszystkim zasługą tych banków, które zdecydowały się masowo wyposażyć w nową technologię podstawowe karty debetowe do kont osobistych. Jest wśród nich detaliczny gigant, czyli PKO BP, który od mniej więcej roku wydaje klientom karty Visa z technologia zbliżeniową payWave. Nieco wolniej przebiega wyposażanie w tę funkcję kart kredytowych.
Wzrost liczby kart jest też w części wynikiem letnich akcji promocyjnych, prowadzonych podczas największych festiwali muzycznych i filmowych. Tam do rąk klientów trafiały karty przedpłacone, nie powiązane z imiennym rachunkiem bankowym. Na tę formę ekspansji postawiła organizacja MasterCard.
Kart z funkcją zbliżeniową przybywa bardzo szybko, jednak ich wykorzystanie nadal jest znikome. W pierwszym półroczu br. na każdą kartę przystosowaną do płatności zbliżeniowych przypadła mniej niż jedna taka transakcja. Częściowo jest to wynik stosunkowo ubogiej – choć zwiększającej się - sieci akceptacji. W połowie roku zaledwie co ósmy terminal POS był przystosowany do takiego sposobu płacenia. Jednak znacznie ważniejszym czynnikiem jest to, że większość posiadaczy kart ma je w portfelach od bardzo niedawna i te osoby nie zdążyły się jeszcze przyzwyczaić do nowego sposobu płacenia.
Technologia zbliżeniowa pozwala wykonywać drobne płatności, o wartości nie przekraczającej 50 zł, tylko po zbliżeniu karty do czytnika, bez konieczności potwierdzania płatności podpisem ani kodem PIN. To, w połączeniu z faktem, że taka transakcja odbywa się lokalnie (a więc wyłącznie w terminalu, który nie musi łączyć się z centrum rozliczeniowym), powoduje, że wykonuje się ją błyskawicznie.