Na narty z ubezpieczeniem

Polisa na tygodniowy wyjazd zagraniczny na narty to wydatek rzędu kilkudziesięciu zł. Koszt zwiezienia ze stoku w przypadku połamania nóg może sięgnąć kilkunastu tys. zł, a koszty leczenia mogą być jeszcze wyższe

Aktualizacja: 03.01.2012 01:40 Publikacja: 02.01.2012 14:24

Na narty z ubezpieczeniem

Foto: Bloomberg

W Alpach poszkodowani narciarze najczęściej zwożeni są ze stoków do szpitala helikopterem. Koszt takiego przelotu może boleć nie mniej niż samo złamanie nogi. W skrajnych przypadkach może wynieść nawet 40-50 tys. zł. Nawet na Słowacji koszty ratownictwa są wysokie, za zwiezienie poszkodowanego do doliny płaci się ok. 500 zł. Z kolei we Francji za opatrzenie zwichniętej nogi można zapłacić nawet 400 euro. Do tego osoby poszkodowane przez innych narciarzy wiedzą, jak dochodzić swoich praw i żądają – najczęściej skutecznie – wysokich odszkodowań od sprawców szkód. A w przypadku długotrwałego leczenia te wydatki mogą sięgnąć kilkuset tys. zł. Jeśli chcemy być pewni, że wyjazd na narty nie zrujnuje nas na długie lata, powinniśmy kupić polisę.

- Wkupując ubezpieczenie od kosztów leczenia za granicą, przy wyjazdach narciarskich należy pamiętać o tym, żeby zgłosić ubezpieczycielowi, czy agentowi cel wyjazdu - tłumaczy Aleksandra Łączniak, manager do spraw ubezpieczeń dla klientów indywidualnych i bancassurance Concordii. - Zazwyczaj nawet amatorskie uprawianie narciarstwa i snowboardu jest dodatkowo płatne, nie mówiąc o różnych innych aktywnościach z gatunku narciarstwa ekstremalnego.

Dobre ubezpieczenie obejmuje koszty leczenia (KL),OC, NNW, koszty poszukiwania i ratownictwa, assistance i ubezpieczenie sprzętu. Przy wyborze polisy nie należy kierować się wyłącznie ceną. Trzeba zapoznać się z zakresem ubezpieczenia. Ważna jest również wysokość sumy ubezpieczenia, bo po wypadku może się okazać, że nie wystarcza na pokrycie poniesionych przez nas wydatków, które często są nadspodziewanie wysokie.

O zderzenie z innym narciarzem trudno nie jest. Jeżeli na stoku wyrządzimy krzywdę innemu narciarzowi albo zniszczymy mu sprzęt, będziemy zobowiązani do pokrycia kosztów leczenia, rehabilitacji, wypłaty zadośćuczynienia, zwrotu kosztów naprawy lub zakupu sprzętu, a jeśli poszkodowany straci możliwość zarobkowania – także renty. W Europie Zachodniej wydatki tego typu są wysokie i nie da się ich uniknąć, bo poszkodowani skutecznie dochodzą swoich praw. Do tego odpowiadamy także za szkody wyrządzone przez nasze dzieci.

Przed taką odpowiedzialnością finansową chroni ubezpieczenie OC. Eksperci radzą, żeby suma ubezpieczenia była nie niższa niż 40 tys. zł. Należy się jednak liczyć z tym, że w skrajnych przypadkach żądane odszkodowanie może sięgać nawet kilkuset tys. zł.

Ubezpieczenie KL gwarantuje zwrot wydatków związanych z nagłym zachorowaniem czy wypadkiem za granicą. Obejmuje wizytę u lekarza, pobyt w szpitalu, badania, operacje, zakup lekarstw. Eksperci radzą, żeby limit ubezpieczenia KL nie był niższy od 20 tys. euro. Ubezpieczyciele odnotowują wzrost skręceń stawów i uszkodzeń więzadeł, a przy tego typu kontuzjach rehabilitacja jest długotrwała i kosztowna.

Koszty ratownictwa i transportu ze stoku, a także ze szpitala do Polski to kolejny punkt, na który trzeba zwrócić szczególną uwagę. W Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że poszkodowanego zwozi z góry GOPR na koszt własny. Za granicą te koszty ponosi poszkodowany. Do tego poszkodowanego nikt się nie pyta, czy woli być taniej zwieziony toboganem, czy drożej helikopterem. W Alpach tereny narciarskie są rozległe i helikoptery często są w użyciu, a dla poszkodowanego to jest wydatek ok. 10-20 tys. zł, a zdarza się, że i więcej. Przewóz ambulansem ze szpitala w Austrii do Polski może kosztować kilka tys. zł. Dobra polisa powinna więc obejmować także takie wydatki.

Mniejsze znaczenie ma polisa NNW. Sumy ubezpieczenia są na ogół niewysokie (10-20 tys. zł), w razie połamania można otrzymać 1-2 tys. zł. Na podstawie opinii lekarskiej ustalany jest stopień trwałego uszczerbku na zdrowiu i w oparciu o sumę ubezpieczenia wyliczana jest wysokość odszkodowania.

Przydatne, choć ciągle mało doceniane, są też usługi assistance, które mogą obejmować m.in.  zwrot wydatków na karnety niewykorzystane przez narciarza z powodu wypadku bądź choroby, pomoc tłumacza, opiekę nad dziećmi poszkodowanego, pomoc w razie zgubienia bądź kradzieży dokumentów czy transport zwłok do kraju.

Ubezpieczenie sprzętu sportowego to dodatek, który ma znaczenie głównie dla posiadaczy drogiego sprzętu. Polisa przyda się, gdy zniszczymy sprzęt na stoku, jednak odszkodowania nie dostaniemy, jeśli zostawimy narty bez opieki. Najczęściej narciarze tracą sprzęt wtedy, gdy pójdą się napić herbaty, zjeść coś ciepłego czy skorzystać z toalety. Na stoku nie ma przechowalni nart, więc chcąc nie chcąc, zostawiamy sprzęt bez opieki, a wtedy polisa nie działa. Jeżeli obawiamy się kradzieży sprzętu z samochodu, sprawdźmy, czy ubezpieczyciel wymaga parkowania na na parkingu strzeżonym i odpowiedniego zabezpieczenia sprzętu.

Co daje Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego

W krajach Unii Europejskiej, a także w Islandii, Liechtensteinie, Norwegii i Szwajcarii Polacy poszkodowani w wypadkach mają prawo do korzystania ze świadczeń medycznych finansowanych przez te państwa w takim zakresie jak ich obywatele.

Dokumentem uprawniającym do leczenia za granicą jest Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ). Kartę tę otrzymamy w oddziałach Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ), pod warunkiem, że mamy prawo do ubezpieczenia zdrowotnego w Polsce.

Wyjeżdżając na narty za granicę, kartę EKUZ trzeba zabrać ze sobą. Karta ta jednak nie zrekompensuje wszystkich strat w razie wypadku na nartach. Nie obejmuje ona leczenia w prywatnych placówkach. Po drugie, w niektórych krajach usługi zdrowotne są częściowe odpłatne, a EKUZ uprawnia tylko do takiego finansowania wydatków, jakie przysługuje obywatelom danego kraju. Po trzecie, EKUZ gwarantuje pokrycie kosztów leczenia, ale nie obejmuje kosztów ratownictwa na stoku i transportu do Polski.

 

Ubezpieczenie w ramach Alpenverein

Osoby, które często wyjeżdżają na narty, powinny pomyśleć o członkostwie w austriackim Alpenverein. Oprócz zniżek w wielu schroniskach i promocyjnych cen na kursy czy wyjazdy, członkowie tej organizacji w ramach rocznej składki członkowskiej (65 euro dla osób urodzonych w latach 1952 -1986) mają zapewnione ubezpieczenie, obejmujące koszty akcji ratowniczej do 25 tys. euro, KL do 10 tys. euro, usługę transportu z zagranicy bez ograniczenia wartości, koszty przewozu rannego/chorego i koszty przewozu zmarłego w kraju bez ograniczenia wartości, jeżeli przewóz jest konieczny, OC do 3 mln euro i ubezpieczenie ochrony prawnej do 32 703 euro.

W Alpach poszkodowani narciarze najczęściej zwożeni są ze stoków do szpitala helikopterem. Koszt takiego przelotu może boleć nie mniej niż samo złamanie nogi. W skrajnych przypadkach może wynieść nawet 40-50 tys. zł. Nawet na Słowacji koszty ratownictwa są wysokie, za zwiezienie poszkodowanego do doliny płaci się ok. 500 zł. Z kolei we Francji za opatrzenie zwichniętej nogi można zapłacić nawet 400 euro. Do tego osoby poszkodowane przez innych narciarzy wiedzą, jak dochodzić swoich praw i żądają – najczęściej skutecznie – wysokich odszkodowań od sprawców szkód. A w przypadku długotrwałego leczenia te wydatki mogą sięgnąć kilkuset tys. zł. Jeśli chcemy być pewni, że wyjazd na narty nie zrujnuje nas na długie lata, powinniśmy kupić polisę.

Pozostało 88% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy