W Alpach poszkodowani narciarze najczęściej zwożeni są ze stoków do szpitala helikopterem. Koszt takiego przelotu może boleć nie mniej niż samo złamanie nogi. W skrajnych przypadkach może wynieść nawet 40-50 tys. zł. Nawet na Słowacji koszty ratownictwa są wysokie, za zwiezienie poszkodowanego do doliny płaci się ok. 500 zł. Z kolei we Francji za opatrzenie zwichniętej nogi można zapłacić nawet 400 euro. Do tego osoby poszkodowane przez innych narciarzy wiedzą, jak dochodzić swoich praw i żądają – najczęściej skutecznie – wysokich odszkodowań od sprawców szkód. A w przypadku długotrwałego leczenia te wydatki mogą sięgnąć kilkuset tys. zł. Jeśli chcemy być pewni, że wyjazd na narty nie zrujnuje nas na długie lata, powinniśmy kupić polisę.
- Wkupując ubezpieczenie od kosztów leczenia za granicą, przy wyjazdach narciarskich należy pamiętać o tym, żeby zgłosić ubezpieczycielowi, czy agentowi cel wyjazdu - tłumaczy Aleksandra Łączniak, manager do spraw ubezpieczeń dla klientów indywidualnych i bancassurance Concordii. - Zazwyczaj nawet amatorskie uprawianie narciarstwa i snowboardu jest dodatkowo płatne, nie mówiąc o różnych innych aktywnościach z gatunku narciarstwa ekstremalnego.
Dobre ubezpieczenie obejmuje koszty leczenia (KL),OC, NNW, koszty poszukiwania i ratownictwa, assistance i ubezpieczenie sprzętu. Przy wyborze polisy nie należy kierować się wyłącznie ceną. Trzeba zapoznać się z zakresem ubezpieczenia. Ważna jest również wysokość sumy ubezpieczenia, bo po wypadku może się okazać, że nie wystarcza na pokrycie poniesionych przez nas wydatków, które często są nadspodziewanie wysokie.
O zderzenie z innym narciarzem trudno nie jest. Jeżeli na stoku wyrządzimy krzywdę innemu narciarzowi albo zniszczymy mu sprzęt, będziemy zobowiązani do pokrycia kosztów leczenia, rehabilitacji, wypłaty zadośćuczynienia, zwrotu kosztów naprawy lub zakupu sprzętu, a jeśli poszkodowany straci możliwość zarobkowania – także renty. W Europie Zachodniej wydatki tego typu są wysokie i nie da się ich uniknąć, bo poszkodowani skutecznie dochodzą swoich praw. Do tego odpowiadamy także za szkody wyrządzone przez nasze dzieci.
Przed taką odpowiedzialnością finansową chroni ubezpieczenie OC. Eksperci radzą, żeby suma ubezpieczenia była nie niższa niż 40 tys. zł. Należy się jednak liczyć z tym, że w skrajnych przypadkach żądane odszkodowanie może sięgać nawet kilkuset tys. zł.