Opublikowany wczoraj raport Innovation Union Scoreboard 2011 nie zostawia cienia wątpliwości – z innowacyjnością w Polsce jest źle. Spadliśmy na piątą pozycję od końca z szóstej w 2010 r. I to pomimo faktu, że wydatki publiczne na badania i rozwój wzrosły aż o 8,7 proc., a prywatne – o 2,7 proc. w porównaniu poprzednim okresem.

– Można powiedzieć, że znajdujmy się w grupie krajów stabilnie słabych – komentuje ze smutkiem Jakub Wojnarowski z Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.

Raport Komisji opiera się na 24 różnych wskaźnikach. W 15 z nich odnotowaliśmy postęp. Ale i tak tylko w czterech dziedzinach nasze wyniki są lepsze niż unijna średnia: to liczba osób z ukończonymi studiami i studiami podyplomowymi, eksport nowoczesnych produktów, wydatki innowacyjne firm inne niż na B&R.

Regres widoczny był w dziesięciu, za to bardzo istotnych dziedzinach. Spadła liczba firm wprowadzających innowacje produktowe i procesowe (o 5,7 proc.), liczba firm wprowadzających innowacje marketingowe i organizacyjne (o 7,5 proc.) czy sprzedaż „nowości" (o 7,6 proc.). – Jedną z istotnych przyczyn powolnego rozwoju innowacyjności w Polsce jest to, że pieniądze na ten cel trafiają nie tam gdzie potrzeba – uważa Janusz Marszalec, ekspert Centrum im. A. Smitha. – W ramach programu „Innowacyjna Polska" wydaliśmy ok. 10 mld zł, a wskaźniki GUS na temat innowacyjności zamiast się poprawiać, pogorszyły się – dodaje Marszalec.

W Unii liderami są: Dania, Niemcy, Finlandia i Szwecja. Razem z nami w grupie krajów umiarkowanie innowacyjnych znalazły się jeszcze np. Włochy, Portugalia, Czechy, Węgry czy Grecja. Cała UE w porównaniu z USA nieco nadrobiła dystans, ale zwiększył się on za to w stosunku do Korei Południowej. Szybko też kraje zachodnie gonią Chiny.