Największy na świecie producent sprzętu sieciowego dla łączności bezprzewodowej miał IV kwartał lepszy od oczekiwań, co wywołało nadzieje, że zaczął wychodzić z globalnej zapaści. Jego akcje zyskiwały w Sztokholmie nawet 11,8 proc.
Producenci sprzętu łączności byli w trudnej sytuacji z powodu presji na ceny i zmniejszenia zakupów przez klientów, operatorów łączności, mimo rosnącego popytu na smartfony, wymagające bardziej pojemnych i szybszych sieci. Dodatkowo wynikom Ericssona zaszkodziła proporcja w jego ofercie sprzętu (hardware) i software (systemy operacyjne, oprogramowanie). Szwedzka firma musiała ponadto odpisać aż 8 mld koron na deficytową spółkę ST-Ericsson, co przyczyniło się do kwartalnej straty netto 6,3 mld koron.
Inne wyniki kwartału wywołały nadzieje na zmianę sytuacji. Zysk operacyjny EBIT, bez wyników spółek joint venture, ale z kosztami restrukturyzacji wzrósł do 4,8 mld koron z 4,1 mld rok temu i był większy od średniej 4,3 mld, jakiej spodziewali się analitycy. Obroty kwartalne zwiększyły się o 5 proc., do 66,9 mld koron (analitycy liczyli na 65,3 mld). Roczny EBIT zmalał jednak o 33 proc., do 14,5 mld, a obroty minimalnie wzrosły do 227,8 mld.
Prezes Hans Vestberg spodziewa się w II półroczu wzrostu dzięki rosnącemu popytowi klientów.
—reuters, ericsson