Arkadiusz Mularczyk: Wybory będą dotyczyć reparacji

Jeśli PiS będzie rządził dalej, to Polacy mogą dostać zadośćuczynienie od Niemiec – twierdzi Arkadiusz Mularczyk, poseł PiS, przewodniczący zespołu ds. oszacowania wysokości odszkodowań należnych Polsce za II wojnę światową.

Publikacja: 05.09.2022 22:30

PAP/Albert Zawada

PAP/Albert Zawada

Foto: Albert Zawada

W jaki sposób rząd PiS chce domagać się od niemieckiego rządu zadośćuczynienia za II wojnę światową?

Bardzo ważne jest to, że zakończyliśmy pewien etap. Po wielu latach ciężkiej, żmudnej pracy udało się zaprezentować raport o stratach wojennych i on jest dostępny już dla polskiej opinii publicznej, ale także dla opinii międzynarodowej. To był naprawdę czas ciężkiej pracy całego zespołu i muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony, że to się udało doprowadzić do takiego finału.

Czytaj więcej

Polska przekaże Niemcom notę dyplomatyczną w sprawie reparacji

Pewien rozdział zamykamy i planujemy kolejny. Zanim zostaną podjęte bardzo konkretne polityczne, dyplomatyczne działania, bardzo ważne jest, żeby opinia publiczna i w Polsce, ale też na świecie zapoznała się z tym raportem, z naszymi obliczeniami, przypomniała sobie prawdziwą historię II wojny światowej, kto był ofiarą, a kto był agresorem. To jest bardzo ważny element naszej akcji. Drugim elementem jest podjęcie działań o charakterze politycznym, zmierzającym do przygotowania naszych działań wobec Niemiec. To jest oczywiście szersze przedsięwzięcie o charakterze międzynarodowym. Istotne jest tu zdobycie poparcia opinii publicznej nie tylko w Polsce, ale też w wielu kluczowych krajach na świecie. Przede wszystkim chodzi o Niemcy, Stany Zjednoczone, Izrael, Wielką Brytanię, Kanadę, kraje Unii Europejskiej. Ważne jest, żeby było zrozumienie dla naszych działań na arenie międzynarodowej i wywarcie pewnej presji dyplomatycznej, politycznej, społecznej, medialnej na rząd Niemiec, żeby tę kwestię uregulował.

Na świecie nikła jest świadomość historii II wojny światowej, jeśli chodzi o Polskę, o poniesione straty. Dlatego myślę, że ta cała akcja ma kilka różnych wymiarów – historyczny, geopolityczny, moralny, godnościowy, ale także oczywiście wymiar dyplomatyczny i ekonomiczny. I o tym też trzeba pamiętać.

Jakie oficjalnie kroki zostały podjęte albo zostaną podjęte wobec Niemiec i kiedy?

Musi być przygotowana odpowiednia procedura dyplomatyczna. Mówimy o tym, że to jest nota dyplomatyczna. Odpowiedni wydział w MSZ będzie nad tym pracował, ale to wymaga czasu. To nie jest tak, że 1 września ogłaszamy, a 3 września już składamy notę. To jest proces.

Czytaj więcej

Niemiecka prasa zarzuca Kaczyńskiemu cynizm w sprawie reparacji. „W PiS pozostał twardy elektorat, pielęgnujący uprzedzenia”

Do tego procesu również należy działalność o charakterze informacyjnym. Trzeba przekonać współczesny świat, społeczeństwo niemieckie przede wszystkim, że ta sprawa jest nieuregulowana pomiędzy naszymi krajami. Prezes Kaczyński powiedział, że chciałby, żeby za jego życia się to wydarzyło. Ja mam nadzieję, że to się wydarzy za życia pana prezesa i za naszego życia, że Niemcy podejmą rzetelne rozmowy na temat rozliczeń. Nie jestem hurraoptymistą, ale wydaje mi się, że jednak będzie Niemcom bardzo przeszkadzało, jeśli taki kraj jak Polska, jeden z najważniejszych krajów Unii Europejskiej, kluczowy kraj dla obrony Ukrainy, strategiczny partner, podnosi bardzo poważne roszczenia, przypomina o tym, że Polska nigdy nie otrzymała żadnych odszkodowań wojennych od Niemiec z tytułu zniszczeń wojennych, zbrodni wojennych. Prędzej czy później jednak ta presja międzynarodowa na Niemcy pojawi się z różnych stron.

Ale to jest oczywiście proces dłuższy. To nie jest tydzień czy miesiąc, to jest proces, powiedzmy, co najmniej kilku-, kilkunastomiesięczny, a może i wieloletni.

Wybory będą dotyczyły reparacji wojennych. Dzisiaj Niemcy postawią duże pieniądze na to, żeby te wybory wygrała opozycja, bo jak rozumiem, pan Grzegorz Schetyna zamierza potencjalnie wycofać notę dyplomatyczną, jeśli ona będzie złożona przed wyborami, a Platforma te wybory wygra. PO sama tę kwestię wbija jako temat. Te wybory będą również o to, czy Niemcy mają zapłacić Polsce półtora biliona dolarów, czy też tych pieniędzy Polsce nie mają zapłacić.

Polska ma pełne prawo moralne, polityczne, prawne do tego, żeby się domagać takich odszkodowań. Każdy Polak wie, jakie straty poniosła Polska. My to dzisiaj podsumowujemy, oszacowujemy, jest to szacunek bardzo konserwatywny i ostrożny. Nie ma jakichś fantastycznych kwot czy wyliczeń.

Czyli jeżeli PiS wygra kolejne wybory parlamentarne, to Polacy mają szansę na pieniądze z Niemiec na reparacje, a jeżeli wygra Platforma, to mają pewność, że żadnych pieniędzy nie zobaczą?

Tak wynika z wypowiedzi pana Schetyny. Jest mi przykro, że to słyszę z ust takiego polityka. My dzisiaj ten temat podnosimy w sposób bardzo konkretny, rzetelny, rzeczowy, pokazujemy raport, za jakiś czas zostanie przygotowana nota do rządu Niemiec, więc tak naprawdę te wybory będą również dotyczyły tego, czy Polska ma szansę na otrzymanie półtora biliona dolarów, czy też tych szans nie ma.

A czy to z pańskiej strony, ze strony pańskiego środowiska nie jest cyniczne postawienie sprawy: „zagłosujcie na nas, może będą pieniądze, a może nie, ale na pewno jak zagłosujecie na tamtych, to tych pieniędzy nie będzie”?

Chcielibyśmy mieć wiedzę o tym, jakie były skutki ekonomiczne II wojny światowej, a za naszego życia, ani za życia naszych dziadków i rodziców, takich podsumowań nie było. Ten raport jest i teraz on już zostanie dla przyszłych pokoleń. Jeśli nawet nie w tej kadencji czy w następnej, to może kiedyś jednak uda się te odszkodowania uzyskać.

Przypomnę o sprawie Namibii. Namibijczycy też wiele, wiele lat pukali do rządu federalnego Niemiec i nie tak dawno zawarto ugodę, Namibia uzyska miliard euro tytułem reparacji. Jest to nazywane jako fundusz odbudowy dla Namibii, ale to fundusz za zbrodnie, których dopuścili się Niemcy podczas kolonializmu w latach 1904-1906. Zginęło ponad 100 tysięcy Namibijczyków na skutek właśnie zbrodni kolonialnych popełnionych przez Niemców.

Tylko my po II wojnie światowej dostaliśmy część terytorium niemieckiego, a oni jednak nie.

Myśmy nic nie dostali. Decyzją wielkich mocarstw, na podstawie decyzji w Poczdamie przesunięto nasze terytorium, zabierając nam 48 proc. terytorium na Kresach.

Czy teraz ten porządek nie będzie podważany przez Niemcy?

To nie ma nic wspólnego. Reparacje wojenne nie mają nic wspólnego z przesunięciem granic. A tylko jeszcze przypomnę, że terytorium, którego zostaliśmy pozbawieni – 78 tys. kilometrów kwadratowych – to jest dzisiaj terytorium niemal całej Austrii czy całego Beneluksu. Na tym przesunięciu granic straciliśmy terytorium, które jest obszarem kilku państw w dzisiejszej Europie.

Czy raport został przetłumaczony na język niemiecki, język angielski, inne języki?

Raport jest przetłumaczony na język angielski. Pracujemy nad kolejnymi tłumaczeniami, na inne języki.

Na język niemiecki raport jeszcze nie jest przetłumaczony?

Jest w trakcie tłumaczenia. To jest duże przedsięwzięcie. Chcieliśmy zrobić wszystko, żeby raport był opublikowany 1 września. Na tym się skupiliśmy. To są trzy tomy, to jest wiele tysięcy stron, które trzeba było przejrzeć, dokonać korekty, przygotować, wydrukować, spiąć, sprawdzić. To było duże naprawdę przedsięwzięcie o charakterze merytorycznym, redakcyjnym i logistycznym.

Kiedy raport zostanie przekazany stronie niemieckiej?

Kluczem jest przygotowanie w pewnej perspektywie – nie wiem, czy to jest kwestia trzech miesięcy, czy ilu; to są decyzje prezesa Kaczyńskiego i premiera Morawieckiego – noty dyplomatycznej i zakomunikowanie tego rządowi Niemiec. To pierwszy krok. Ale przed tym, przed tą notą, bardzo ważna jest akcja informacyjna i edukacyjna, dlatego, żeby społeczność międzynarodowa miała świadomość, dlaczego Polska to robi.

Dla opinii publicznej na świecie sytuacja jest dużym szokiem, dlatego za naszym działaniem muszą pójść działania informacyjne, tak żeby współczesny świat, dziennikarze, media, politycy, think tanki zrozumieli, dlaczego Polska takie kroki podejmuje, i żeby była pewna akceptacja dla naszych działań. Dzisiaj jest tendencja do ekspiacji za zbrodnie kolonialne. To się dzieje w Stanach Zjednoczonych, w Kanadzie, ostatnio nawet papież przepraszał za różne działania, które miały miejsce na początku wieku w Kanadzie. Polska również ma pełne moralne prawo do domagania się odszkodowań za sprawy, które były znacznie później niż zbrodnie kolonialne z początku ubiegłego wieku.

Czy rząd już wynajął kancelarię prawniczą, która mogłaby się tym zajmować i domagać się od Niemiec reparacji?

Obecnie są to jednak działania o charakterze dyplomatycznym, które podlegają kompetencjom rządu, ministra spraw zagranicznych czy KPRM. Na tym etapie nie widzę potrzeby angażowania jakichś kancelarii, ale oczywiście tego nie można wykluczyć. Na pewno jesteśmy na początku długiej drogi i bardzo dużo będzie zależało od decyzji politycznych prezesa Kaczyńskiego i premiera Morawieckiego.

Czy prezydenta Andrzeja Dudę będziecie prosić o wsparcie, żeby drogą dyplomatyczną naciskał na Niemcy?

Zdecydowanie tak. Prezydent ma w tej sprawie jednoznaczny pogląd. Rozmawiałem z nim na ten temat wielokrotnie. Wiem, że również w jego rodzinie były przypadki dotyczące takich historii z II wojny światowej. Jest tu pełne zrozumienie naszych roszczeń. Jestem przekonany, że na pewnym etapie prezydent Duda również wejdzie do działań. Podczas tych dwóch kadencji prezydentury zdobył już bardzo duże doświadczenie polityczne, bardzo sprawnie porusza się w świecie dyplomacji, ma wielu przyjaciół wśród prezydentów. Na pewno jego rola jest bardzo duża i w odpowiednim momencie, jak sądzę, również wejdzie do gry.

Czy proponowaliście Izraelowi współpracę w sprawie reparacji? Jarosław Kaczyński mówił o tym, że nie tylko osoby pochodzenia polskiego mogą domagać się reparacji, ale również osoby, które mieszkają w Polsce, będące innego pochodzenia. Wymienił Izrael.

Na pewno musimy poszukiwać sojuszników w różnych środowiskach. Pan prezes wspomniał o Izraelu i nie było to przypadkowe. Natomiast bardzo ważnym elementem jest też prośba o pomoc Polonii, która jest licznie rozsiana po świecie – w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Niemczech, we Francji. Na pewno jest bardzo ważne, żeby również Polonia na pewnym etapie włączyła się do tych działań, żeby tworzyła pewien lobbing na deputowanych, na media, na think tanki. Na pewno takie działania podejmiemy. Niemcy nie od razu powiedzą „tak, płacimy reparacje”. Dopiero Niemcy te reparacje zapłacą, gdy poczują, że ta sprawa przynosi im potężne szkody wizerunkowe.

Teraz mówią, że nie zapłacą. Już się pojawiają sygnały ze strony niemieckiej, że jednak te nasze żądania będą odrzucone. I co w takim razie? Jakie międzynarodowe instytucje możemy poprosić chociażby o mediację w tej sprawie?

Nie chcę dzisiaj przesądzać i decydować za rząd. Natomiast na pewno jest kilka instytucji międzynarodowych, do których należą Polska i Niemcy, które potencjalnie mogłyby podjąć się arbitrażu czy mediacji. Wskazuje się np. na OECD. Ale są także inne możliwości.

Ja mimo wszystko liczę na to, że Niemcy jednak przepracują wewnętrznie ten problem i dojdzie do rozmów międzyrządowych między kanclerzem i panem premierem, i prędzej czy później do jakichś porozumień dojdziemy. Uważam, że przeciąganie tej historii przez Niemców, przesyłanie sprawy do arbitraży, będzie bardzo szkodziło ich wizerunkowi na świecie, ich pozycji, ich marce, będzie podważało ich międzynarodowy autorytet. Na pewno nie będzie to w interesie Niemiec, ażeby z Polską procesować się latami w sądach, bo to działałoby wyłącznie na ich niekorzyść – przypominanie zbrodni, pracy przymusowej, wywózek, rabunków, obozów koncentracyjnych.

Nie miejmy złudzeń co do tego, że Niemcy od zakończenia wojny prowadzili bardzo konsekwentną politykę zacierania śladów o swoich zbrodniach, przekonywania, że to „nie Niemcy, tylko naziści”, i przerzucania winy na polski naród. Stąd te paskudne określenia o „polskich obozach koncentracyjnych”. To wszystko robota, niestety, Niemców – trzeba mieć taką świadomość. I to jest robota świadoma i celowa. Natomiast jeśli oni dzisiaj będą się ociągali, przeciągali ten proces, to cała ta robota pójdzie w piach i kolejne lata Polska będzie na arenie międzynarodowej przypominała i pokazywała, jakim narodem, jakim krajem są Niemcy.

Prof. Stanisław Żerko, który zajmuje się kwestiami reparacji i stosunków polsko-niemieckich, w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” powiedział, że moralnie racja jest po stronie Polski i to my mamy rację, ale prawnie nie mamy szans czegokolwiek wywalczyć.

Prof. Żerko jest świetnym historykiem, ale nie jest prawnikiem. Cóż, pożyjemy, zobaczymy. To jest tak, że jeszcze nie tak dawno wydawało się, że nie uda się raportu przygotować, a on powstał. Jeszcze nie tak dawno mówiono, że PiS „goni króliczka”, a za chwilę PiS złoży notę dyplomatyczną. Także dajemy sobie jeszcze chwilę czasu.

Musimy pamiętać, że sprawa II wojny światowej i strat, jakie doznał naród polski, nie jest sprawą polityczną. To nie jest sprawa jakiejś formacji. Każda polska rodzina doznała jakichś strat – czy to rodzinnych, czy materialnych; każda rodzina poniosła jakieś cierpienia i krzywdy. I to jest coś, co powinno nas łączyć. Nie dajmy się podzielić Niemcom, którzy po prostu chcą z tego tytułu osiągnąć efekt ekonomiczny i finansowy. Nie dajmy im satysfakcji w tej sprawie. Połączmy siły. I naprawdę, nawet nie dla nas, ale dla przyszłych pokoleń, dla naszych dzieci, wnuków zjednoczmy się i tę sprawę przeprowadźmy tak, żeby ją wygrać dla Polski i dla Polaków.

A jeżeli Niemcy jednak nie będą chciały się zgodzić i te kwestie moralne, etyczne do nich nie przemówią, również ścieżka dyplomatyczna, to jaki międzynarodowy trybunał może rozpatrzyć pozew Polski w sprawie reparacji od Niemiec?

Nie chciałbym dzisiaj uprzedzać faktów. Idźmy krok po kroku. Na razie jest czas na przygotowanie noty dyplomatycznej, akcję informacyjną. Zobaczymy, jaka jest odporność Niemców. Myślę, że nie będzie im przyjemnie, jak wszystkie media na całym świecie będą pisały o ich zbrodniach, ludobójstwie. To odświeży pamięć światu i być może uruchomi procesy, których Niemcy nie chciałyby doświadczać na swojej ekonomii, swoich samochodach i instytucjach finansowych. Bardzo wielu ludzi w Stanach, Kanadzie, Europie przypomni sobie o tym, kim byli Niemcy, co zrobili, jak się dzisiaj zachowują. Na pewno nie będzie to dla nich przyjemna sytuacja.

Nie ma pan poczucia, że Polacy mogą nie wierzyć w to, że reparacje uda pozyskać, mając na uwadze, że przed wyborami w 2015 r. mówiliście, że „jak zmieni się władza, to wrak tupolewa wróci do Polski”? Tego się nie udało zrobić. Teraz nie udaje się pozyskać środków z KPO, a co dopiero ogromnych sum od Niemców.

Podejmujemy działania, zrobimy, co w naszej mocy, żeby ten trudny problem rozwiązać. Od 80 lat nikt się tego nie podjął. Działajmy krok po kroku. Po efektach poznamy.

—Współpraca Jakub Mikulski

W jaki sposób rząd PiS chce domagać się od niemieckiego rządu zadośćuczynienia za II wojnę światową?

Bardzo ważne jest to, że zakończyliśmy pewien etap. Po wielu latach ciężkiej, żmudnej pracy udało się zaprezentować raport o stratach wojennych i on jest dostępny już dla polskiej opinii publicznej, ale także dla opinii międzynarodowej. To był naprawdę czas ciężkiej pracy całego zespołu i muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony, że to się udało doprowadzić do takiego finału.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyplomacja
Rosyjskie "nie" dla rezolucji ws. zakazu umieszczania broni atomowej w kosmosie
Dyplomacja
Niemiecki dziennik z uznaniem o Polsce: Kluczowy kraj NATO, ma wpływy w USA
Dyplomacja
Tusk "w trakcie układania dużej układanki" na Zachodzie. "Prezydent nie pomaga"
Dyplomacja
Prezydent Iranu ostrzega Izrael. „Z reżimu syjonistycznego nie pozostanie nic”
Dyplomacja
Andrzej Duda mówi o broni atomowej w Polsce. Jest reakcja Rosji