Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych: Rosja musi wyjść z wojny pokonana

Chodzi o zniszczenie kryminalnego, bandyckiego i zbrodniczego organizmu, który dziś rządzi Rosją. Wprowadza on w życie masowe plany eksterminacji – podkreśla Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych.

Publikacja: 02.06.2022 19:45

MSZ

MSZ

Jak wyobraża sobie pan pokój w Ukrainie?

Jedyny trwały pokój to taki, w wyniku którego Rosja byłaby niezdolna do wznowienia wojny przez wiele lat. Zawieszenie broni, które forsuje część zachodnich przywódców, nawet kosztem terytorium Ukrainy, oznaczałoby jeszcze gorszy układ niż przed początkiem inwazji 24 lutego. Co prawda za cenę ogromnych kosztów, ale Rosja pokazałaby, że potrafi osiągać postawione przez siebie cele geopolityczne. A po odbudowie swojego potencjału i naprawieniu błędów, jakie teraz popełniła, przystąpiłaby do kolejnego ataku.

Jak temu zapobiec? Narzucając Rosji demilitaryzację, jak w przypadku Republiki Weimarskiej po pierwszej wojnie światowej?

USA przeznaczyły już ponad 50 mld dol. na wsparcie ukraińskiego wysiłku wojennego. To pokazuje, jak bardzo Stanom Zjednoczonym zależy na zwycięstwie Ukrainy. W jego wyniku możliwe jest rzeczywiście ograniczenie potencjału wojskowego Rosji, demilitaryzacji niektórych jej regionów. Koncepcji jest wiele, choć za wcześnie na szczegóły. Jedno jest pewne: Rosja musi wyjść z tej wojny pokonana. Tu nie może być mowy o szukaniu kompromisu.

Tak słaba Rosja wpadnie jednak w ramiona Chin. To radykalnie ograniczy zasięg cywilizacji europejskiej.

Takie ryzyko istnieje nawet, gdyby Rosja tę wojnę wygrała. Okazała się bowiem bardzo słaba, niezdolna do przeprowadzenia operacji wojskowych, jak to sobie zaplanowała. Chiny się temu przyglądają, nie podejmują w tej chwili żadnych działań, aby wesprzeć Putina. Z ich punktu widzenia to bardzo rozsądne, bo otwiera przed nimi drogę do zwiększenia wpływów w słabej Rosji. Jednak Europa musi przede wszystkim koncentrować się na neutralizowaniu bezpośredniego niebezpieczeństwa, jakim jest obecny rosyjski reżim. Jeśli Rosja przestanie kiedyś zagrażać Europie, stanie się przewidywalna, będzie można podjąć z nią współpracę.

Czytaj więcej

Wiceminister Szymon Szynkowski vel Sęk: Staramy się użyć naszych kontaktów, aby przekonać Węgry do zmiany stanowiska

Prezydent Macron mówi o włączeniu Rosji do europejskiego systemu bezpieczeństwa.

Nie byłoby ku temu żadnych przeciwwskazań, ale dopiero po pokonaniu Rosji i powstaniu na gruzach obecnego rosyjskiego reżimu zupełnie innego organizmu państwowego. Dziś to niemożliwe.

Celem jest więc obalenie obecnego reżimu na Kremlu, jak sugerował na Zamku Królewskim w Warszawie prezydent Biden?

Dokładnie tak. Chodzi o zniszczenie kryminalnego, bandyckiego i zbrodniczego organizmu, który dziś rządzi Rosją. Popełnia on zbrodnie przeciw ludzkości, wprowadza w życie masowe plany eksterminacji, wywozi setki tysięcy ludzi do obozów. Obawiam się, że w nadchodzących tygodniach czeka nas bardzo dużo bardzo złych informacji o skali zbrodni rosyjskich.

Poza pokonaniem Rosji zwycięstwo Ukrainy oznacza odbicie wszystkich ziem zajętych przez Kreml, w tym Donbasu i Krymu?

Nasze stanowisko jest tu jasne: nie uznajemy żadnych zmian granic Ukrainy. Tych granic broni ukraiński naród. Prezydent Zełenski nie pozostawia zresztą żadnych wątpliwości, że nie zgodzi się na pokój za oddanie terytorium. To bardzo rozsądne stanowisko, bo jakiekolwiek ustępstwa wobec Putina tylko zwiększyłyby zagrożenie ze strony Rosji. Trzeba więc dążyć do wyparcia Rosjan z całej Ukrainy, w tym Krymu i całego Donbasu.

To jednak przełoży się na tysiące, być może dziesiątki tysięcy ofiar.

Ustępstwa wcale nie zmniejszą liczby ofiar, co najwyżej odłożą je w czasie. A to dlatego, że Rosja chce zniszczyć Ukrainę jako odrębny byt państwowy, unicestwić ukraińską tożsamość. I nawet się z tym nie kryje.

Można rozmawiać z Putinem?

Wszystko można, tylko po co? W jakim celu? Choć prezydent Zełenski jasno mówi, że nie zgodzi się na oddanie choćby centymetra ukraińskiego terytorium, niektórzy europejscy przywódcy dzwonią do Putina i oferują mu nie za bardzo wiadomo co, nie za bardzo wiadomo w czyim imieniu. Mówią, że Putin musi zachować twarz. To pokazuje, że wciąż nie zrozumieli, z czym się dziś mierzymy, i nadal poruszają się w kategoriach postkolonialnych, gdy koncert mocarstw zarządzał innymi państwami. To jest myślenie, które doprowadziło do dwóch wojen światowych i także dziś nic dobrego z niego nie wyjdzie.

To kiedy będzie można rozmawiać z Putinem?

Nie wcześniej, niż gdy wstrzyma ataki na Ukrainę. Dopóki to nie nastąpi, efekt takich rozmów jest odwrotny: zachęca Kreml do dalszej agresji, daje tej agresji legitymizację.

Rosja nie potrafiła skutecznie przeprowadzić ofensywy w Ukrainie, jej gospodarka ugina się pod ciężarem sankcji. To sytuacja porównywalna z 1905 czy 1917 r., gdy najpierw wojna z Japonią, a potem pierwsza wojna światowa zatrzęsły i w końcu obaliły carat?

Nie ma tu prostych analogii. Rosja jest dziś przegniłym, skorumpowanym państwem, które będzie coraz bardziej słabło pod naciskiem sankcji. Oczekiwanie, że z tego powodu wybuchną masowe protesty, może być jednak zwodnicze. Owszem, ta władza nie zajmuje się problemami ludzi, poza kilkoma miastami poziom życia jest tam wprost tragiczny. Jednak przez pokolenia społeczeństwo się do tego przyzwyczaiło, tym bardziej że jest stale poddawane propagandzie. Bardziej prawdopodobny jest więc bunt osób należących do kręgu władzy wokół Putina. Oni wiedzą, jaka jest prawda, mają też wpływ na służby i resorty siłowe.

Od odsunięcia Nikity Chruszczowa w 1964 r. w Moskwie obowiązuje zasada, że przegranego przywódcy się nie zabija. Putin może być spokojny o swoje życie?

Próba badawcza jest tu tak mała, że trudno rozstrzygnąć, czy ta zasada pozostaje w mocy. Tym bardziej że brakuje ciągłości systemu stworzonego przez Związek Radziecki. Ale z naszego punktu widzenia to nie jest aż tak istotne.

Prezydent Biden nie chce przekazać Ukrainie broni o tak dużym zasięgu, że mogłaby razić obszar Rosji. Obawia się odwetu Kremla. Tyle że na taki odwet Polska byłaby niepomiernie bardziej narażona niż Ameryka. Dlaczego Warszawa nie jest więc w tej sprawie równie ostrożna, co Waszyngton?

Założenie, że przez ostrożność należy ograniczać pomoc dla Ukrainy, jest całkowicie nielogiczne. Putin nie potrzebuje pretekstu, aby chcieć nas zaatakować. Wszystko, co robi, szczególnie po 24 lutego, jest sprzeczne z prawem międzynarodowym. Jeśli miałby możliwość atakowania innych państw, szczególnie tych słabszych, jak Mołdawia czy Gruzja, zrobiłby to. Dziś tego nie robi, bo Ukraina zajmuje wszystkie rosyjskie siły.

Czytaj więcej

Zachód podzielony w sprawie strategii wobec Rosji. Widać dwa obozy

Jest też inny scenariusz: Putin jest tak zdesperowany klęską w Ukrainie, że decyduje się na ucieczkę do przodu, rozlanie konfliktu na inne kraje.

O takim zagrożeniu można by mówić, gdyby ktoś dziś planował wyprawę moskiewską. Jednak Putin doskonale wie, że nikt w NATO nie ma zamiaru atakować Rosji, a jedynie bronić Ukrainy.

Wojna trwa czwarty miesiąc, jej koszty także dla polskiego społeczeństwa, choćby w postaci drożyzny, narastają. Rząd zajmuje jednak w tej sprawie pryncypialne podejście. PiS jest gotowy oddać władzę w wyborach za rok dla dobra Ukrainy?

To jest dylemat, przed którym stają wszystkie rządy Europy. Będziemy świadkami wielu prób wykorzystania dzisiejszych trudności dla zdobycia władzy – nawet kosztem bezpieczeństwa. Trzeba to jasno powiedzieć: przyczyną tych problemów jest polityka Putina. Jeśli ktoś twierdzi, że potrafi ochronić społeczeństwo przed jej skutkami, zwyczajnie kłamie.

Orbán potrafił zapewnić Węgrom niższe ceny paliw.

Tylko na chwilę. Kondycja węgierskiej gospodarki jest zdecydowanie gorsza niż polskiej. Chcę jednocześnie podkreślić, że oceniam bardzo negatywnie strategię Orbána w sprawie ograniczenia embarga na rosyjską ropę. To poważny błąd. Można w wielu sprawach w Unii się nie zgadzać, ale gdy idzie o bezpieczeństwo, powinniśmy być zjednoczeni. Na szczęście Unia zareagowała na rosyjską inwazję na Ukrainę niepomiernie szybciej, niż to robiła w przeszłości, choćby w sprawie pacyfikacji demokratycznego zrywu przez Łukaszenkę. Polski postulat embarga na ropę został w końcu przyjęty przez wszystkie państwa. W skali od jednego do dziesięciu przyznałbym tu Brukseli co najmniej 5–6 pkt. A więc zdała egzamin.

Kiedy Ukraina powinna znaleźć się w Unii?

Jak najszybciej, już za kilka lat. A proces powinien rozpocząć się dziś. Ukraina miała problemy z korupcją, oligarchizacją życia politycznego, wszyscy o tym wiedzą. Jednak dziś stoi przed wielką szansą przeprowadzenia niezwykle szybko radykalnej przebudowy państwa. A to dlatego, że nie tylko otrząsnęła się z wpływów rosyjskich, ale w warunkach egzystencjalnego zagrożenia prezydent Zełenski uzyskał niewiarygodnie silny mandat społeczny. Jednak, aby wykorzystać tę niezwykłą szansę, Unia powinna przedstawić wiarygodny scenariusz akcesji. Jeśli poprzestaniemy na mirażach członkostwa za kilka dekad czy niejasnych strukturach zastępczych, jakie kreślą niektórzy przywódcy, Unia przestanie być wiarygodna.

Szczyt NATO pod koniec czerwca powinien podjąć decyzję o rozmieszczeniu amerykańskiej broni jądrowej na flance wschodniej, w Polsce?

Zdecydowanie warto o tym rozmawiać. Rosja ma na wyposażeniu swoich sił zbrojnych środki masowego rażenia. I choć ryzyko ich użycia pozostaje bardzo niskie, to jednak istnieje. Nie ma więc żadnego powodu, aby państwa najbardziej zagrożone takim scenariuszem nie posiadały symetrycznych środków. Mówimy przecież tylko o odstraszaniu, bo NATO nigdy broni masowego rażenia jako pierwsze nie użyje.

Jak zaawansowane są dyskusje w tej sprawie?

Mogę powiedzieć tyle, że dziś toczą się rozmowy o sprawach, których jeszcze pół roku temu w ogóle by nie podejmowano. W tym przede wszystkim o trwałej obecności wojsk NATO w naszym kraju. Po drugiej wojnie światowej zostały one rozlokowane przede wszystkim na terenie Niemiec, które były wtedy państwem frontowym. Dziś ta rola przypada Polsce.

Przyjął pan z ulgą zwycięstwo prezydenta Macrona w kwietniu?

Przyjąłem to tak samo, jak przyjąłbym inny wynik tych wyborów. Decyzja należała do Francuzów. Gdyby wygrała Marine Le Pen, współpracowalibyśmy z nią jak z każdym prezydentem Francji.

Mówimy jednak o polityczce, która chciała rozsadzić Unię.

Le Pen występowałaby przeciw dalszej centralizacji Unii. My tego kierunku również nie oceniamy pozytywnie. Wspólnota ma elementy ponadnarodowe, jak jednolity rynek czy polityka konkurencji, jednak zasadniczo jest związkiem suwerennych państw i tak powinno pozostać. Można wdawać się w teoretyczne rozważania, co zrobiłaby Le Pen. Ale widać, że wiele z tego, co robi Macron, też jest niewłaściwe. Jak telefony do Putina, rozważania o oddaniu ziem ukraińskich Rosji. Jeśli Le Pen podejmowałaby podobne kroki jako prezydent Francji, również byśmy temu przeciwdziałali.

Jaki jest bilans brexitu?

Jego zwolennicy twierdzili, że Wielka Brytania ponosiła nadmierne koszty członkostwa, także w postaci składek do budżetu Brukseli. Dziś jednak widać, że koszty wyjścia z Unii mogą być dla brytyjskiej gospodarki niepomiernie większe. Bilans brexitu nie jest więc pozytywny. Ale szanujemy tę decyzję – to decyzja samych Brytyjczyków, nawet jeśli nie jesteśmy z niej zadowoleni.

Szwecja i Finlandia przystępują do NATO. Czy to może być początek reorientacji polskiej polityki zagranicznej ku północy, skoro z powodu postawy Węgier Wyszehrad okazał się w czasie tego kryzysu nieprzydatny?

Nie ma mowy o reorientacji, raczej o kontynuacji dobrych stosunków na wszystkich kierunkach. To postawa Europy Środkowej w znacznym stopniu skłoniła Unię do wprowadzenia sankcji przeciw Rosji. Zbudowaliśmy interkonektor z Litwą, zsynchronizowaliśmy bałtycką sieć energetyczną z unijną. 13 państw Unii, w tym Polska i państwa skandynawskie, wystosowało z kolei apel sprzeciwiający się dalszej centralizacji Wspólnoty, na co wskazywały wnioski zakończonej w maju konferencji o przyszłości Europy. Pracujemy dyplomatycznie na wszystkich kierunkach.

Dyplomacja
Andrzej Duda spotka się w USA z Trumpem? "Wykluczenie spotkania byłoby błędem"
Materiał Promocyjny
Tajniki oszczędnościowych obligacji skarbowych. Możliwości na różne potrzeby
Dyplomacja
Unijny pakt migracyjny: Co dla Polski chce wywalczyć Donald Tusk?
Dyplomacja
Czy Polakom w Iranie i Izraelu coś grozi? Jest oświadczenie rzecznika MSZ
Dyplomacja
Iran poinformował USA o swoich planach dotyczących ataku na Izrael
Dyplomacja
USA: Donald Trump blokuje pomoc dla Ukrainy. Demokraci będą przed nim bronić spikera?