Kiedy Ukraina powinna znaleźć się w Unii?
Jak najszybciej, już za kilka lat. A proces powinien rozpocząć się dziś. Ukraina miała problemy z korupcją, oligarchizacją życia politycznego, wszyscy o tym wiedzą. Jednak dziś stoi przed wielką szansą przeprowadzenia niezwykle szybko radykalnej przebudowy państwa. A to dlatego, że nie tylko otrząsnęła się z wpływów rosyjskich, ale w warunkach egzystencjalnego zagrożenia prezydent Zełenski uzyskał niewiarygodnie silny mandat społeczny. Jednak, aby wykorzystać tę niezwykłą szansę, Unia powinna przedstawić wiarygodny scenariusz akcesji. Jeśli poprzestaniemy na mirażach członkostwa za kilka dekad czy niejasnych strukturach zastępczych, jakie kreślą niektórzy przywódcy, Unia przestanie być wiarygodna.
Szczyt NATO pod koniec czerwca powinien podjąć decyzję o rozmieszczeniu amerykańskiej broni jądrowej na flance wschodniej, w Polsce?
Zdecydowanie warto o tym rozmawiać. Rosja ma na wyposażeniu swoich sił zbrojnych środki masowego rażenia. I choć ryzyko ich użycia pozostaje bardzo niskie, to jednak istnieje. Nie ma więc żadnego powodu, aby państwa najbardziej zagrożone takim scenariuszem nie posiadały symetrycznych środków. Mówimy przecież tylko o odstraszaniu, bo NATO nigdy broni masowego rażenia jako pierwsze nie użyje.
Jak zaawansowane są dyskusje w tej sprawie?
Mogę powiedzieć tyle, że dziś toczą się rozmowy o sprawach, których jeszcze pół roku temu w ogóle by nie podejmowano. W tym przede wszystkim o trwałej obecności wojsk NATO w naszym kraju. Po drugiej wojnie światowej zostały one rozlokowane przede wszystkim na terenie Niemiec, które były wtedy państwem frontowym. Dziś ta rola przypada Polsce.
Przyjął pan z ulgą zwycięstwo prezydenta Macrona w kwietniu?
Przyjąłem to tak samo, jak przyjąłbym inny wynik tych wyborów. Decyzja należała do Francuzów. Gdyby wygrała Marine Le Pen, współpracowalibyśmy z nią jak z każdym prezydentem Francji.
Mówimy jednak o polityczce, która chciała rozsadzić Unię.
Le Pen występowałaby przeciw dalszej centralizacji Unii. My tego kierunku również nie oceniamy pozytywnie. Wspólnota ma elementy ponadnarodowe, jak jednolity rynek czy polityka konkurencji, jednak zasadniczo jest związkiem suwerennych państw i tak powinno pozostać. Można wdawać się w teoretyczne rozważania, co zrobiłaby Le Pen. Ale widać, że wiele z tego, co robi Macron, też jest niewłaściwe. Jak telefony do Putina, rozważania o oddaniu ziem ukraińskich Rosji. Jeśli Le Pen podejmowałaby podobne kroki jako prezydent Francji, również byśmy temu przeciwdziałali.
Jaki jest bilans brexitu?
Jego zwolennicy twierdzili, że Wielka Brytania ponosiła nadmierne koszty członkostwa, także w postaci składek do budżetu Brukseli. Dziś jednak widać, że koszty wyjścia z Unii mogą być dla brytyjskiej gospodarki niepomiernie większe. Bilans brexitu nie jest więc pozytywny. Ale szanujemy tę decyzję – to decyzja samych Brytyjczyków, nawet jeśli nie jesteśmy z niej zadowoleni.
Szwecja i Finlandia przystępują do NATO. Czy to może być początek reorientacji polskiej polityki zagranicznej ku północy, skoro z powodu postawy Węgier Wyszehrad okazał się w czasie tego kryzysu nieprzydatny?
Nie ma mowy o reorientacji, raczej o kontynuacji dobrych stosunków na wszystkich kierunkach. To postawa Europy Środkowej w znacznym stopniu skłoniła Unię do wprowadzenia sankcji przeciw Rosji. Zbudowaliśmy interkonektor z Litwą, zsynchronizowaliśmy bałtycką sieć energetyczną z unijną. 13 państw Unii, w tym Polska i państwa skandynawskie, wystosowało z kolei apel sprzeciwiający się dalszej centralizacji Wspólnoty, na co wskazywały wnioski zakończonej w maju konferencji o przyszłości Europy. Pracujemy dyplomatycznie na wszystkich kierunkach.