Zdaniem niemieckiej agencji DPA w ramach NATO zapadła nieformalna decyzja o tym, aby Kijów nie otrzymał czołgów czy ciężkich ofensywnych wozów bojowych produkcji zachodniej, jak niemieckie Leopardy czy francuskie Leclerc. Chodzi o to, aby Kreml nie miał wrażenia, że sojusz wchodzi bezpośrednio w starcie z Rosją.
Rzecznik frakcji SPD w Bundestagu Wolfgang Hellmich podkreśla, że choć porozumienie z założenia nie jest prawnie zobowiązujące, bo NATO jako takie nie dostarcza Ukrainie uzbrojenia, ale robią to poszczególni sojusznicy, to jednak do tej pory wszystkie kraje się go trzymają. Wiadomość wywołała przy tym poruszenie w opozycyjnej CDU/CSU, bo kluczowa dla przebiegu wojny umowa nie była przedmiotem debaty w parlamencie. Nie wiadomo też, na ile popierają ją inni, poza SPD, członkowie koalicji rządowej, w szczególności Zieloni.
Czytaj więcej
Niemieckie media skomentowały słowa sekretarz stanu w niemieckim Federalnym Ministerstwie Obrony...
Doniesienia DPA pośrednio potwierdził w Davos szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba. – Oczywiście, że naszym marzeniem byłyby Leopardy. Jednak nie ma o tym mowy – oświadczył.
Wstrzemięźliwość Paryża i Berlina jest kolejnym sygnałem podziału na Zachodzie, gdy idzie o strategię, jaką należy przyjąć wobec Rosji. Była redaktor naczelna „Le Monde” Sylvie Kauffmann w komentarzu zamieszczonym w „Financial Times” zwraca uwagę, że jej przyczyną są nadspodziewane sukcesy ukraińskiego wojska w pierwszych trzech miesiącach konfliktu. Stawia to na porządku dziennym pytanie, jak miałby wyglądać pokój z Rosją. Jedni, jak Niemcy i Francuzi, ale też Włosi, uważają, że w przyszłości konieczne jest włączenie Moskwy do nowej, powojennej architektury bezpieczeństwa. Dlatego Emmanuel Macron radził dwa tygodnie temu w Strasburgu, aby „nie upokarzać Putina”. Drudzy, do których należy zaliczyć Amerykanów, Brytyjczyków, ale także Polaków, Bałtów i Skandynawów, woleliby na tyle osłabić Rosję, że przestałaby ona być takim zagrożeniem jak do tej pory.