Gorąca sesja RB ONZ. Ambasador Rosji demonstracyjnie opuścił obrady

Jeśli Rosja zaatakuje Ukrainę, nikt z nas nie będzie mógł powiedzieć, że tego nie przewidział. A konsekwencje będą przerażające - mówiła podczas posiedzenia RB ONZ Linda Thomas-Greenfield. Obradom sprzeciwiały się Chiny i Rosja.

Publikacja: 31.01.2022 21:03

Gorąca sesja RB ONZ. Ambasador Rosji demonstracyjnie opuścił obrady

Foto: PAP/EPA/JASON SZENES

Stany Zjednoczone i ich sojusznicy naciskali na zorganizowanie spotkania w poniedziałek, ostatniego dnia rotacyjnej prezydencji Norwegii w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Jutro, 1 lutego, zastąpi ją Rosja.

Za zorganizowaniem otwartego spotkania opowiedziało się 10 państw, przy sprzeciwie Rosji i Chin, od głosu wstrzymały się Indie, Gabon i Kenia. Swój sprzeciw Chiny uzasadniały potrzebą prowadzenia dyplomacji "cichej, a nie megafonowej".

Była to pierwsza otwarta sesja, na której wszyscy bohaterowie kryzysu na Ukrainie wypowiadali się publicznie.

Ambasador USA Linda Thomas-Greenfield oświadczyła, że ​​rosnąca siła militarna Rosji, licząca ponad 100 000 żołnierzy wzdłuż granic Ukrainy, jest „największą mobilizacją militarną” w Europie od dziesięcioleci, a towarzyszy jej wzrost liczby cyberataków i dezinformacji.

Czytaj więcej

Czy Rosja zaatakuje Ukrainę? Wojna jeszcze nie teraz

 Thomas-Greenfield zarzuciła też władzom w Moskwie, że próbują, bez żadnych podstaw faktycznych, przedstawiać Ukrainę i kraje zachodnie jako agresorów, aby sfabrykować pretekst do ataku.

Ambasadorka USA powiedziała też, że USA wciąż mają nadzieję, że Rosja wybierze ścieżkę dyplomacji zamiast konfliktu na Ukrainie. - Ale nie możemy po prostu patrzeć i czekać - mówiła. - Niezwykle ważne jest, aby Rada Bezpieczeństwa zajęła się ryzykiem, jakie niesie dla całego świata agresywne i destabilizujące działanie Moskwy. Jeśli Rosja zaatakuje Ukrainę, nikt z nas nie będzie mógł powiedzieć, że tego nie przewidział. A konsekwencje będą przerażające.

Ambasador Rosji przy ONZ, Wasilij Nebenzia, odparł, że obalenie w 2014 roku przyjaznego Kremlowi prezydenta Ukrainy (Wiktora Janukowycza - red.) wyniosło do władzy „nacjonalistów, radykałów, rusofobów i czystych nazistów”, co wywołało antagonizmy między Ukrainą a Rosją.

- Gdyby tego nie zrobili, do tej pory żylibyśmy w duchu dobrosąsiedzkich stosunków i wzajemnej współpracy – powiedziała Nebenzia. - Jednak niektórym na Zachodzie po prostu nie pasował ten pozytywny scenariusz. To, co dzieje się dzisiaj, to kolejna próba wbicia klina między Rosję a Ukrainę.

Czytaj więcej

Pentagon: Putin stale zwiększa liczebność armii wokół Ukrainy

- Rozmieszczenie wojsk rosyjskich na naszym własnym terytorium skłania naszych kolegów z Zachodu i USA do twierdzenia, że planowana jest akcja wojskowa, a nawet akt agresji  Rosji przeciwko Ukrainie. Wszyscy zapewniają, że  dojdzie do niego już za kilka tygodni, jeśli nie za kilka dni. Nie ma jednak dowodów na potwierdzenie tak poważnego oskarżenia - mówił przedstawiciel Rosji. Zwrócił się do ambasadorki USA: - Czekacie, aż to się stanie, jakbyście chcieli, żeby wasze zapowiedzi stały się rzeczywistością. Dzieje się tak pomimo faktu, że ciągle odrzucamy te zarzuty i pomimo faktu, że przez cały ten okres nie pojawiła się groźba planowanej inwazji na Ukrainę z ust żadnego rosyjskiego polityka czy osoby publicznej.

Nebenzia ostentacyjnie opuścił obrady, gdy głos zabrał stały przedstawiciel Ukrainy przy ONZ Serhij Kislica. Ukrainiec stwierdził, że wokół Ukrainy Rosja zgromadziła już 130 tys. żołnierzy, włączając w to siły lądowe, powietrzne i morskie i przygotowuje uzasadnienie swojej agresji.

Czytaj więcej

Sondaż: Jedna trzecia Polaków spodziewa się wybuchu wojny Rosji z Ukrainą

Poniedziałkowe posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ wypada na dzień przed oczekiwaną rozmową między sekretarzem stanu USA Antony Blinkenem a rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem – pierwszą od czasu, gdy Stany Zjednoczone przedłożyły Moskwie pisemne odpowiedzi w zeszłym tygodniu na pytania o plany ekspansji Sojuszu na wschód.

Reakcje na te pisemne odpowiedzi – w których USA wyraziły chęć współpracy z Rosją w sprawach takich jak kontrola zbrojeń, ale odmówiły ustąpienia z polityki „otwartych drzwi” NATO – były w dużej mierze pesymistyczne.

Stany Zjednoczone i ich sojusznicy naciskali na zorganizowanie spotkania w poniedziałek, ostatniego dnia rotacyjnej prezydencji Norwegii w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Jutro, 1 lutego, zastąpi ją Rosja.

Za zorganizowaniem otwartego spotkania opowiedziało się 10 państw, przy sprzeciwie Rosji i Chin, od głosu wstrzymały się Indie, Gabon i Kenia. Swój sprzeciw Chiny uzasadniały potrzebą prowadzenia dyplomacji "cichej, a nie megafonowej".

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyplomacja
Jędrzej Bielecki: Macron ostrzega, że Unia może umrzeć
Dyplomacja
Emmanuel Macron: Europa może umrzeć. Musi pokazać, że nie jest wasalem USA
Dyplomacja
Dlaczego Brytyjczycy porzucili ruch oporu i dziś kłaniają się przed Rosjanami
Dyplomacja
Andrzej Duda po exposé Sikorskiego. Mówi o "zdumieniu", "rozczarowaniu", "niesmaku"
Dyplomacja
Rosyjskie "nie" dla rezolucji ws. zakazu umieszczania broni atomowej w kosmosie