Amerykanie tracą cierpliwość. Jak ujawnił dziennik „The Times”, Biały Dom wystąpił do Brytyjczyków o ukrócenia możliwości lokowania kapitału w brytyjskiej stolicy przez bogaczy powiązanych z Kremlem. Inaczej, uważają Stany, efekt sankcji nałożonych na Rosję będzie znacznie słabszy. Sam Joe Biden już zapowiedział, że amerykańskie sankcje mogą bezpośrednio dotknąć Władimira Putina, a tym bardziej osoby z jego otoczenia.
W ten poniedziałek wypełnić oczekiwania płynące zza oceanu obiecała w wywiadzie dla Sky News Truss. Jej zdaniem nowe ustawodawstwo, które ma bardzo szybko zostać przyjęte przez Izbę Gmin, pozwoli na zamrożenie środków należących nie tylko do rosyjskich podmiotów bezpośrednio zaangażowanych w atak na Ukrainę, ale w ogóle wszystkich firm i osób prywatnych związanych z władzami w Moskwie. – Niczego nie wykluczamy – oświadczyła minister na pytanie, czy dopuszczalna jest nawet możliwość konfiskaty Rosjanom już nabytych nieruchomości w Londynie. Jej zdaniem ważniejsze od kosztów takiego posunięcia dla Zjednoczonego Królestwa jest obrona Ukrainy.
– Nie możemy przedkładać krótkoterminowych korzyści ekonomicznych nad obronę wolności i demokracji – podkreśla szefowa brytyjskiej dyplomacji.
Czytaj więcej
Sojusz z Wielką Brytanią i Ukrainą dałby Polsce miejsce wśród krajów wymiernie pomagających władz...
Stawka dla Wielkiej Brytanii jest jednak bardzo poważna, tym bardziej że londyńska City po brexicie straciła znaczną część biznesu związanego z transakcjami w euro. Poza Moskwą nie ma na świecie giełdy, gdzie notowanych byłoby więcej spółek rosyjskich. To także w Londynie rosyjski Skarb Państwa sprzedaje ogromną część obligacji służących do finansowania działalności państwa. Z kolei sprzedaż akcji spółek z Rosji często służy do prania nielegalnie zdobytych pieniędzy. Brytyjska Narodowa Agencja ds. Kryminalnych ocenia, że królestwo co roku traci z tego powodu ok. 100 mld funtów. Jaka z tego część przypada transakcjom z Rosjanami, nie wiadomo.