"Mamy informacje wskazujące, że rosyjski rząd chce zainstalować w Kijowie prorosyjskiego przywódcę" - informował komunikat brytyjskiego MSZ przekazany mediom. Z brytyjskich danych wywiadowczych wynika, że miałoby chodzić o ekonomistę, byłego posła Jewhenija Murajewa z byłej prorosyjskiej Partii Regionów. Według Londynu, Rosjanie mają utrzymywać kontakty także z innymi byłymi ukraińskimi politykami. W tym kontekście padły m.in. nazwiska byłego premiera Mykoły Azarowa oraz byłego wicepremiera i szefa Narodowego Banku Ukrainy Serhija Arbuzowa. "Niektórzy z nich mają kontakt z oficerami rosyjskiego wywiadu, zaangażowanymi obecnie w planowanie ataku na Ukrainę" - oświadczyło brytyjskie MSZ.

Jewhenij Murajew zaprzeczył tym doniesieniom, w rozmowie z brytyjskimi mediami nazywając je nonsensem. We wpisie w mediach społecznościowych napisał, że "czas prozachodnich i prorosyjskich polityków na Ukrainie minął bezpowrotnie".

Czytaj więcej

Rosja przerzuca wojska na Białoruś

Do sprawy odniosło się kierowane przez Siergieja Ławrowa Ministerstwo Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej. "Dezinformacja rozpowszechniana przez brytyjskie MSZ to kolejny dowód na to, że państwa NATO, kierowane przez Anglosasów, eskalują napięcia wokół Ukrainy" - oświadczyła rzeczniczka resortu Maria Zacharowa. "Wzywamy brytyjskie MSZ to zaprzestania prowokacyjnych działań, do zaprzestania rozpowszechniania nonsensów" - dodała.

Szefowa brytyjskiej dyplomacji Liz Truss oceniła, że informacje podane przez Londyn "rzucają światło na zakres rosyjskiej aktywności mającej na celu obalenie władz w Kijowie i dają wgląd w sposób myślenia Kremla". Truss wezwała Rosję do "deeskalacji, zakończenia kampanii agresji i dezinformacji" oraz do "podążania ścieżką dyplomacji". Minister stwierdziła, że każda rosyjska inwazja wojskowa na Ukrainę "byłaby strategicznym błędem, wiążącym się z poważnymi kosztami".