Tymochowicz kontra Google: jakie szanse ma pozew przeciwko największej wyszukiwarce

Zapowiadając pozew przeciwko Google Piotr Tymochowicz przypomina ważki problem nie tylko "prawa do bycia zapomnianym", ale też ochrony dobrego imienia w Internecie. Nie jest on jednak pierwszy, gdyż problem ten ma charakter powszechny.

Aktualizacja: 03.04.2013 15:50 Publikacja: 03.04.2013 12:55

W sieci pojawiły się strony jawnie nienawistne i zniesławiające mnie, moją rodzinę - najwyżej pozycj

W sieci pojawiły się strony jawnie nienawistne i zniesławiające mnie, moją rodzinę - najwyżej pozycjonowane przez Google - mówi Piotr Tymochowicz

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

— W sieci pojawiły się strony jawnie nienawistne i zniesławiające mnie, moją rodzinę - najwyżej pozycjonowane przez Google, zamierzam go pozwać, ponieważ mimo wielu monitów nie kasuje ich — zadeklarował ten specjalista od wizerunku, który zamierza domagać się 20 mln USD odszkodowania.

Ponoć znalazł już w Stanach Zjednoczonych prawników, którzy mają poprowadzić jego sprawę bez opłat, ale w zamian za udział w odszkodowaniu (wygranej). Akurat takie oferty są tam rzeczą normalną. Jakie ma szanse Piotr Tymochowicz, znany specjalista od wizerunku?

Szczególny status Google

Gdyby chodziło o zwykły portal, taki jakie mają gazety, czy choćby zupełnie prywatne strony (prowadzone, redagowane w Polsce) sprawa byłaby prostsza. Zgodnie z art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną portal (jego administrator) nie ponosi odpowiedzialności za utrzymywanie danych na stronie, jeśli nie wie o ich bezprawnym charakterze, a w razie urzędowego zawiadomienia (np. policji) lub „uzyskania wiarygodnej wiadomości" o bezprawności wpisu (zwykle od poszkodowanego), usunie je ze strony. Krótko mówiąc hostingodawca odpowiada za wpis dopiero od chwili, gdy się dowiaduje o jego bezprawności (por.: "Jak zwalczać niesprawiedliwe posty w Internecie", „Rz" z 27 marca 2013 r.).

Google ma jednak szczególny status (nie tylko ze względu na ogromy udział w internetowym rynku). Twierdzi bowiem, że nikogo nie pomawia, niczego w wyszukiwarce nie dopisuje, nie sugeruje. Jeśli ktoś pomawia, to pomawiają inni, a Google jedynie te publikacje — automatycznie — zbiera i prezentuje w wynikach wyszukiwania.

— Pytanie jest takie, czy podmiot udostępniający wyłącznie program do przeglądania stron WWW może odpowiadać za to, że ktoś na swoich stronach zamieszcza treści zniesławiające. Google oprócz udostępniania wyszukiwarki wprowadza jednak hasła ułatwiające szukanie, i gdy np. we wpisach pod adresem jednej osoby będzie brzmieć oszust, w wyszukiwarce przy tej osobie pojawiać się będzie określenie oszust. To już coś więcej niż tylko udostępnianie wyszukiwarki — wskazuje Maciej Ślusarek, adwokat zajmujący się tematyką dóbr osobistych, internetu, praw autorskich. — Nie wiem, czy Tymochowicz ma szanse w sądzie, bo właściwe będzie prawo amerykańskie (z tego co pamiętam kalifornijskie). Wiem natomiast, że może to być arcyciekawe.

Podobną drogą poszedł pewien człowiek, który wygrał podobną sprawę przeciwko Google w sądzie w Australii. Google nie reagował na to, że w wynikach wyszukiwania, po wpisaniu nazwiska ukazywały się materiały naruszające jego dobra osobiste. Osoba pomówiona powinna w takiej sytuacji powiadomić Google o naruszeniu i może domagać się reakcji – usunięcia wpisu.  Wyrok sądu w Australii został wydany stosunkowo niedawno, bo w listopadzie 2012 roku, a Google zapowiedział apelację.

Walka trwa

Ważniejsza niż kara nałożona na Googla (200 tys. dolarów australijskich) jest sama zasada, gdyby bowiem tamten wyrok się utrzymał, mógłby uruchomić lawinę podobnych zgłoszeń — mówi adwokat Krzysztof Czyżewski, zajmujący się taką tematyką. — Spór toczy się także o odpowiedzialność Googla za treści i charakter auto-uzupełnień wyników wyszukiwarki. Chodzi o sytuacje, w których podczas wpisywania hasła Google „podpowiada" o jakie wyrażenie może chodzi – dodając do naszego słowa inne słowa. I tu Google twierdzi, że to nie on podpowiada i to nie on uzupełnia hasła – dzieje się to automatycznie. Tu wojna jest zacięta i prowadzona na kilku frontach – m.in.  we Francji, we Włoszek czy w Niemczech. Raz Google wygrywa a raz przegrywa.

To nie koniec sporów. Nic dziwnego, bo chociaż wizerunek jest chroniony w większości cywilizowanych krajów, Internet przyniósł szereg nowych problemów (obok ewidentnych dobrodziejstw).

Pokazuje to precedensowa sprawa Maxa Mosleya przeciwko Googlowi. Poszło o to, że gazeta News of the Word opublikowała w Internecie nagrany ukrytą kamerą film z party, na którym pan ten bawił się ten z prostytutkami: sąd brytyjski zasądził najwyższe w historii zadośćuczynienie i nakazał także usunięcie filmu z sieci, gazeta wykonała wyrok, jednak film rozprzestrzenił się w sieci. Mosley pozywał więc kolejne portale, w końcu zażądał od Googla, aby nałożył filtry w wyszukiwarce na ten film, ale Google odmówił (sprawa jest w toku w Niemczech i USA, gdzie siedzibę ma Google).

W toku jest też sprawa przed Trybunałem Sprawiedliwości UE, którą zainicjował Hiszpan zarzucający Google, że po wprowadzeniu jego imienia do wyszukiwarki Google pojawia się link do strony internetowej hiszpańskiej gazety mówiącej o licytacji nieruchomości zajętej z powodu zaległości w składkach na ubezpieczenie społeczne, które dawno uregulował. Gazeta odmówiła usunięcia danych, bo była to informacja urzędowa. Gdy zaś hiszpańskie GIODO nakazało usunięcie danych, Google odwołało się do sądu hiszpańskiego, a ten zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości z pytaniem czy zainteresowana osoba może żądać usunięcia swoich danych bezpośrednio od  Google. Rozprawa przed TS już się odbyła, wyroku jeszcze nie ogłoszono.

— W sieci pojawiły się strony jawnie nienawistne i zniesławiające mnie, moją rodzinę - najwyżej pozycjonowane przez Google, zamierzam go pozwać, ponieważ mimo wielu monitów nie kasuje ich — zadeklarował ten specjalista od wizerunku, który zamierza domagać się 20 mln USD odszkodowania.

Ponoć znalazł już w Stanach Zjednoczonych prawników, którzy mają poprowadzić jego sprawę bez opłat, ale w zamian za udział w odszkodowaniu (wygranej). Akurat takie oferty są tam rzeczą normalną. Jakie ma szanse Piotr Tymochowicz, znany specjalista od wizerunku?

Pozostało 90% artykułu
Samorząd
Krzyże znikną z warszawskich urzędów. Trzaskowski podpisał zarządzenie
Prawo pracy
Od piątku zmiana przepisów. Pracujesz na komputerze? Oto, co powinieneś dostać
Praca, Emerytury i renty
Babciowe przyjęte przez Sejm. Komu przysługuje?
Spadki i darowizny
Ten testament wywołuje najwięcej sporów. Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok
Sądy i trybunały
Sędzia WSA ujawnia, jaki tak naprawdę dostęp do tajnych danych miał Szmydt