Stosunki sąsiedzkie między Marianem i Teresą K. (imiona fikcyjne), a rodziną D., u których wynajmowali mieszkanie układały się normalnie do 2007 roku. Wówczas Marian K. stracił zatrudnienie i został zarejestrowany jako osoba bezrobotna. W związku z tym małżonkowie zaczęli mieć problemy z regularnym uiszczaniem czynszu za wynajem mieszkania. Zaczęły powstawać zaległości w płatnościach.
Z tego powodu pomiędzy dwiema rodzinami zaczęło dochodzić do nieporozumień i kłótni, które polegały m.in. na przekrzykiwaniu się. Zdarzało się też, że sąsiedzi wzajemnie się wyzywali i ubliżali. Marian K. mówił, że nie ma pieniędzy na czynsz i właścicielka nic mu nie może zrobić. Halina D. twierdziła zaś, że jej sąsiad jest złodziejem, gdyż ze swojej renty musi on pokrywać koszty zużycia przez najemców wody, wywozu śmieci i nieczystości.
Gdy małżonkowie K. nie uiścili czynszu, właścicielka zakręcała dopływ wody do mieszkania, ale po uiszczeniu czynszu odkręcała. Ponadto Halina D. wykrzykiwała, że przypadku nieuiszczania czynszu będą musieli opuścić mieszkanie. Przez trzy lata mąż właścicielki mieszkania zgłaszał również w zakładzie energetycznym, aby został zdjęty licznik energii.
We wrześniu 2012 r., wobec tego, że zadłużenie małżonków z tytułu czynszu wzrastało i strony nie doszły do porozumienia w sprawie spłaty zadłużenia, właściciele wystąpili o eksmisję. W grudniu tego samego roku zapadł wyrok orzekający eksmisję. Po otrzymaniu pozwu eksmisyjnego Marian K. był u właścicielki. Chciał, aby cofnęła pozew, a gdy odmówiła, powiedział, że właściciele „pożałują".
Mimo wyroku, małżonkowie K. nadali mieszkali w lokalu, stanowiącym własność rodziny D., czekając na lokal socjalny od miasta. Ich zaległość w zapłacie czynszu wynosiła około 2,5 tys. zł.